W ostatni dzień przed frontem, nad wieczorem, usunąłem się na ulicę Kościelną... Było już szaro... Zeszliśmy do piwnicy, która stała obok domu. Już była tam gromadka ludzi. W nocy było cicho. Nad ranem wpada do piwnicy oficer niemiecki, a ja natychmiast mu melduję, że tu są cywile. Tyle to, a tyle mężczyzn, kobiet, dzieci. Oficer poświecił latarką i cofnął się. Niezadługo wraca i rozdaje dzieciom czekoladę. Odetchnęliśmy. Nic złego nie będzie.