Zostaliśmy chłodno przyjęci. Mnie osobiście zdziwiło, że wszystko jest utajnione - mówi Piotr Rusiecki z Podlaskiej Izby Rolniczej, który w ubiegłym tygodniu brał udział w spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa w sprawie konkursu na dyrektora Zespołu Szkół w Janowie. - Nie wiadomo, co będzie po 1 września. Przecież nowy dyrektor nie ma zielonego pojęcia o rolnictwie - dodaje Bogusław Krynicki z Rady Rodziców placówki.
O konkursie na dyrektora Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego pisaliśmy już kilkukrotnie (patrz linki pod tekstem). Odbyły się jego dwie tury. W pierwszej startował długoletni szef placówki Czesław Kiejko, jednak komisja zwróciła uwagę na uchybienia formalne i zdecydowała o powtórzeniu konkursu. Wtedy dokumenty złożył też Krzysztof Kozłowski, germanista pracujący w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Goniądzu. On też ostatecznie konkurs wygrał.
Lokalna społeczność była zaniepokojona takim przebiegiem zdarzeń. Dała temu wyraz w liście, który można było przeczytać na stronie internetowej szkoły. "Uważamy, iż takie działanie jest dalece krzywdzące zarówno dla społeczności lokalnej, jak i dotychczasowego dyrektora - pana Czesława Jana Kiejko, który poświęca się tej szkole na swym stanowisku od 22 lat" - napisano w stanowisku.
O wyniku decydowała komisja z Ministerstwa Rolnictwa, placówka w Janowie podlega bowiem resortowi. Kilka razy próbowaliśmy się dowiedzieć, co wpłynęło na jej decyzję. Nie uzyskaliśmy jednak jasnej odpowiedzi. Przytaczano jedynie przepisy, na podstawie których działała komisja oraz stwierdzono, że decyzja została podjęta po tajnym głosowaniu.
W ubiegłą środę do Ministerstwa Rolnictwa pojechała w tej sprawie delegacja z Janowa. Spotkanie doszło do skutku dzięki wsparciu posła Krzysztofa Jurgiela z PiS. Uczestniczył w nim wiceminister Tadeusz Nalewajk oraz Zofia Stypińska, która wchodziła w skład komisji konkursowej.
- Zostaliśmy chłodno przyjęci. Wszystko było jednak tajne. Przyznam się, że nie rozumiem tego - mówi Piotr Rusiecki, który pojechał do Warszawy jako przedstawiciel Podlaskiej Izby Rolniczej. Sam jest mieszkańcem gminy Lipsk. - Minister stwierdził, żebyśmy poczekali na to, jak sobie nowy dyrektor poradzi. Zabrzmiało to tak, jakby to jakiś eksperyment był. Cóż, zobaczymy za pół roku.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani postawą pani z komisji konkursowej. Tak w ogóle, to w ministerstwie byli bardzo zdziwieni tym, że przyjechaliśmy. Nowy dyrektor szkoły nie ma zielonego pojęcia o rolnictwie. Nie wiadomo, co będzie po 1 września, jak młodzież i środowisko na to wszystko zareaguje. To trochę żenujące. Przecież obecny dyrektor wybudował tę szkołę od podstaw - stwierdza Bogusław Krynicki, przedstawiciel Rady Rodziców, mieszkaniec wsi Piątak w gminie Suchowola.
W Ministerstwie Rolnictwa delegacja usłyszała stwierdzenia o nieprawidłowościach w dotychczasowym zarządzaniu szkołą.
- Byłem gotowy pokazać dokumenty po kontrolach NIK-u. Chodzi o realizację projektu z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, konkretnie o budowę warsztatów szkolnych. W ramach tego przedsięwzięcia miały być dwa, trzy etaty, ale odpowiadało za to Ministerstwo - wyjaśnia Czesław Kiejko. - Jeżeli rzeczywiście były jakieś uchybienia, to czy resort należycie nadzorował szkołę w Janowie? - pyta z kolei Piotr Rusiecki.
Co dalej? - Nie znam szczegółów. Niektórzy z rodziców uczniów wspominali coś o proteście, powołując się na to, że obiekt po GS-ie był zakupiony właśnie za pieniądze lokalnej społeczności - mówi Czesław Kiejko. - Słyszałem też, że poseł Jurgiel ma w tej sprawie wystąpić do ministra rolnictwa - dodaje.
(is)
Czytaj też:
"Domagamy się pozostawienia dyrektora"
"Jeżeli nie jestem muzykiem, to jak miałbym dyrygować orkiestrą?"
Germanista został dyrektorem szkoły rolniczej