Minęło 360 dni od pamiętnego pożegnania, gdy wśród niezliczonych krzyży Świętej Góry Grabarki setki rąk wyciągnęły się w braterskim uścisku. Uścisku radości i smutku zarazem. Radość z kresu podróży i doznania świętości tego miejsca oraz smutku, że to jest jednak koniec. Koniec czegoś, na co się czeka cały długi rok. Wiele z tych osób spotkało się wczoraj ponownie, by przywitać się przed bramą sokólskiej cerkwi i po raz kolejny wyruszyć w 150-kilometrową modlitewną wędrówkę.