Dziś w sokólskim sądzie rozpoczął się proces funkcjonariusza Straży Granicznej oskarżonego o spowodowanie wypadku podczas ubiegłorocznego festynu w Bohonikach. Oskarżony chce, aby przeprowadzono mediacje z rodzinami poszkodowanych dzieci.Sąd przychylił się do wniosku.
Jak poinformowało dziś Polskie Radio Białystok, z wnioskiem o mediacje zwrócił się sam oskarżony. Jego obrońca, mecenas Halina Jadeszko-Wysocka stwierdziła, że pogranicznik chce dowiedzieć się, czego pokrzywdzeni od niego oczekują, czy wystarczą im przeprosiny, czy liczą też na odszkodowanie. - Oskarżony chciałby zrekompensować im te krzywdy, których doznali w wyniku wypadku - powiedziała dziennikarzom Polskiego Radia Białystok mecenas Jadeszko-Wysocka.
Przypomnijmy, do wypadku doszło pod koniec maja ub.r. Podczas imprezy pogranicznicy wozili dzieci służbowym land roverem. Na zakręcie za Bohonikami auto uległo wpadkowi, dachowało i zatrzymało się na boku. Dwanaścioro dzieci odniosło obrażenia, a dwie dziewczynki trafiły do szpitala. Prokuratura ustaliła, że oskarżony jechał dwa razy szybciej niż dopuszczały to obowiązujące w tym miejscu znaki. Pogranicznik nie przyznał się do winy.
Niezależnie od mediacji - w sprawie tej odbędzie się proces karny. Jeśli jednak stronom uda się dojść do porozumienia, może to być podstawą do złagodzenia ewentualnego wyroku - informuje Polskie Radio Białystok.
opr. (is)
Czytaj też:
Pogranicznik z zarzutami. Miał jechać 88 km/h