Po suchy chleb ustawiały się kolejki... samochodów. Było prawie jak w McDonald's - kierowcy wjeżdżali w sam środek targowiska, by kupić produkty nie wysiadając z auta. Na dzisiejszym rynku nie było można kupić jajek. Ze świecą trzeba też było szukać innych akcentów świąt wielkanocnych. Za to wielbiciele indyczego mięsa nie mogli narzekać.
Klienci z niemal całego powiatu przyjechali dziś na rynek w Sokółce, by zrobić zakupy przed świętami. Parkingi nie mogły pomieścić tak dużej liczby samochodów, dlatego klienci wjeżdżali autami, by bezpośrednio przy stoisku kupić suchy chleb czy paszę dla zwierząt. Tworzyły się długie kolejki aut i korki na głównych alejkach.
Już o 8 rano nie było można kupić jajek, sprzedały się od razu w cenie od 1 zł za sztukę. Jedna z pań oferowała świeżego indyka ważącego ponad 12 kilogramów, prosiła za niego 180 zł. Długie kolejki klientów ustawiały się po jabłka. Oferowano ponad 10 różnych gatunków tych owoców w cenach od 1,20 zł do 2 zł za kilogram.
Rolnicy chętnie kupowali worki z suchym chlebem, za jeden proszono od 8 do 10 zł. Stoisko ze swojskimi wędlinami oferowało polędwicę w cenie 37 zł za kilogram, baleron za 25 zł i palcówkę czosnkową za 22 zł. Za świeży chleb zrobiony na zakwasie proszono niezmiennie 5 zł.
Za opakowanie cukierków trzeba było zapłacić od 5 do 6 zł, a za 10 sztuk batoników - 5 zł. Wybór był bardzo duży.
Na rynku pojawiły się już akcesoria motoryzacyjne. Za różnego rodzaju pokrowce samochodowe proszono od 50 do 200 zł . Za komplet kołpaków do samochodu trzeba było zapłacić od 30 do 40 zł.
Zabrakło akcentów świątecznych, tylko jedna z pań sprzedawała serwetki do koszyczków wielkanocnych w cenie 10 zł za sztukę.
Za tydzień rynku nie będzie, świętować się będzie Wielkanoc.
(SzW)
Poniedziałkowy rynek w Sokółce. Zdjęcia: