Oprócz burmistrz Sokółki jeszcze jedna osoba usłyszała zarzuty w sprawie składowiska odpadów w Karczach. Dziś temat śledztwa poruszony został na sesji Rady Miejskiej.
Sprawą nadużyć związanych z Karczami zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Łomży. To pokłosie postępowania inspektorów Najwyższej Izby Kontroli. Wnioski dotyczące składowiska pod Sokółką zostały opublikowane w marcu 2017 roku. Krytycznie oceniono działanie samorządów (Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego w Sokółce, a także Urzędu Marszałkowskiego i Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Białymstoku).
„Gmina Sokółka nie zapewniła sobie możliwości skutecznego nadzoru nad gospodarowaniem odpadami na składowisku w Karczach ani współdecydowania o działaniach spółek zarządzających tym składowiskiem, bowiem do 28 marca 2014 r. miała w tych podmiotach zaledwie 25 proc. udziałów, a od tej daty w ogóle nie była już ich udziałowcem. W konsekwencji nie zapobiegła niewłaściwemu prowadzeniu rekultywacji starej części składowiska i nieprawidłowej eksploatacji jego nowej części, na których zgromadzono odpady o nieustalonej dotychczas ilości, jak również - ze względu na brak instalacji do monitorowania starej części składowiska - o nie do końca znanym składzie i stopniu szkodliwości dla środowiska. Gmina nie wyegzekwowała od podmiotów zarządzających składowiskiem w Karczach wybudowania regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych („RIPOK”) i nie skorzystała z uprawnienia do rozwiązania umów dzierżawy ponad 23 ha terenu składowiska. Zaniechała też dochodzenia kary umownej w kwocie 1,5 mln zł z tytułu niewykonania przez Spółkę z o.o. Nowa Ekologia umowy o współpracy w zakresie budowy RIPOK (roszczenia można było zaspokoić choćby z weksla in blanco Spółki na kwotę 3 mln zł). Gmina Sokółka nie podjęła też wszystkich możliwych działań w celu dochodzenia od spółek zarządzających składowiskiem zaległości, głównie z tytułu czynszu dzierżawnego i przyjmowania odpadów na stare składowisko, które na dzień 13 września 2016 r. osiągnęły 1 milion 104 tys. zł” - brzmiała konkluzja w raporcie NIK.
Prokurator Dariusz Błażejczyk potwierdził dziś, że zarzuty postawione burmistrz Sokółki dotyczą okresu od jesieni 2014 do jesieni 2016 roku, gdy pełniła już ona swoją funkcję (Ewa Kulikowska w swoim oświadczeniu poinformowała, że chodzi o lata 2009-2010).
CZYTAJ TEŻ: Burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska z zarzutami w sprawie Karcz [AKTUALIZACJA]
- Dopuściła ona do strat sięgających 1,5 mln zł. Od firmy, która budowała zakład zagospodarowania odpadów nie wyegzekwowała kar umownych za niewywiązanie się z umowy. Nie wykorzystała też możliwości zrealizowania czeku in blanco, który był zabezpieczeniem tej transakcji, ani nie wystąpiła na drogę prawną o zapłatę należności - powiedział Dariusz Błażejczyk.
Dodał, że burmistrz dopuściła również do straty przez budżet około 617 tys. zł, które należały się samorządowi od spółki ZZO Euro-Sokółka za dzierżawę gruntów, na których składowano odpady komunalne pochodzące spoza gminy Sokółka. - Pozew o zapłatę złożyła ona niedługo przed terminem przedawnienia roszczenia tej należności, po tym jak spółka ogłosiła swoją upadłość i była niewypłacalna - poinformował prokurator.
Dariusz Błażejczyk stwierdził, że zarzuty w związku z funkcjonowaniem usłyszała jeszcze jedna osoba. Jutro Prokuratura Okręgowa w Łomży ma opublikować komunikat w tej sprawie.
Dziś na sesji Rady Miejskiej w Sokółce o sprawę zarzutów postawionych burmistrz miasta zapytał radny Tomasz Tolko. Chciał wiedzieć, czy w związku z tym gminie nie grozi wprowadzenie zarządu komisarza. - To są tylko zarzuty. Niepokoje pana radnego są nieuzasadnione - stwierdziła Danuta Kowalczyk, radca prawny w Urzędzie Miejskim w Sokółce.
(pb)