Przy okazji kolejnych odwiedzin w schronisku napotykam na ludzi, którzy chcą adoptować psa, dyskretnie ich podpatruję i proszę o zgodę na kilka zdjęć. W ubiegłym tygodniu była to młoda, przesympatyczna para z Niemiec, która specjalnie przyjechała do Sokółki po swojego pupila. Podobało mi się, że mieli wszystko przemyślane i ich plany były realistyczne oraz dostosowane do rozmiaru ich mieszkania i trybu życia. Para wyprowadziła kilka psów, każdemu z nich poświęcając co najmniej pół godziny. Nie podjęli decyzji od razu, przespali się z tematem, wrócili, upewnili się i ich nowym domownikiem został Reks.
Kilka dni temu w schronisku natknęłam się na rodzinę z małym dzieckiem. Przyjechali aż z Białegostoku, nie spieszyli się, dziecko zasnęło w samochodzie i bardzo ważne dla nich było, by pies wpasował się w ich całą rodzinę, akceptując jej najmniejszego członka. Na spacer poszedł Erwin i Megan, a ja rozmawiam z Ewą, która też przyjechała z Białegostoku i której w oczy wpadł biszkoptowy szczeniak Scoty.
Edyta Doroszko z Fundacji Vita Canis słucha pytań z empatią i odpowiada o zaletach, ale także o tych mniej dobrych cechach każdego psa, np. że Erwin podgryza, ale dodaje, że robi to delikatnie i z miłości, nie robiąc przy tym żadnej krzywdy, a Scoty nie umie jeszcze chodzić na smyczy i potrzebuje treningu czystości, bo jest jeszcze mały i nikt go tego nie nauczył. Z tego właśnie powodu Scoty wrócił z adopcji po kilku dniach.
Edyta nie naciska na nikogo. Wręcz przeciwnie, proponuje by się zastanowić, przemyśleć, wrócić, jeszcze pobyć z psem. Dzisiaj można wstępnie psa zarezerwować i mieć kilka dni na zastanowienie... Edyta odprowadza rodzinę. Po wybiegu biega kilkanaście psów, ostatnie Wolontariuszki poszły już do domu i nikogo już nie ma w schronisku. Ja zostaję z Ewą, a ona pomaga mi w zrobieniu zdjęć dwóm nowym szczeniakom, które są jeszcze w izolatce, do czasu szczepień.
Czas się żegnać, Ewa patrzy z czułością na Scotiego, chce jej się płakać i mnie też, ten wybiega za nią, odprowadza wzrokiem, podejmuje zabawkę i patrzy, jak odchodzimy...
Jak potoczą się dalsze losy dzisiejszych bohaterów?
Tekst i zdjęcia: Ewa Rajżewska-Bieszczad