Szczęśliwie zostaliśmy szybko poinformowani o zdarzeniu - mówi Krzysztof Czarnowicz, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Sokółce.
Pożar na 7-metrowej pryzmie śmieci w składowisku odpadów w Karczach został zauważony tuż przed godziną 6 rano. Na miejsce wysłano kilka jednostek zawodowej straży pożarnej, wezwano też ochotników i ściągnięto ciężki sprzęt z Białegostoku - ogromną cysternę, która może pomieścić 30 ton wody. Wozy bez przerwy dowoziły wodę pobieraną z hydrantów na rogatkach Sokółki. Strażacy korzystali też z kamer termowizyjnych.
Gdy byliśmy na miejscu, około godziny 9, sytuacja była już opanowana. Pracownicy składowiska rozbierali pryzmę, strażacy zaś polewali wszystko wodą. Później śmieci były przesypywane piaskiem, by nie dopuścić do odnowienia się pożaru.
Ogień objął niewielką powierzchnię, około 150 metrów, jednak śmieci ustawione były w wysoką hałdę, którą trzeba było sukcesywnie rozebrać.
Przed godziną 11 Krzysztof Czarnowicz poinformował nas, że pożar został praktycznie ugaszony. - Na szczęście udało się uniknąć sytuacji ze Studzianek - stwierdził.
W lutym br. strażacy przez kilkanaście dni zmagali się z ogniem na składowisku śmieci pod Wasilkowem. Akcja prowadzona była w bardzo trudnych warunkach, przy trzaskającym mrozie, na którym woda momentalnie zamarzała. Według biegłych doszło tam do podpalenia.
Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru w Karczach.
Aktualizacja godz. 16.13: - Prawdopodobnie do zmierzchu potrwa dogaszanie pryzmy śmieci w Karczach - poinformował nas dyżurny na stanowisku dowodzenia KP PSP w Sokółce. - Z chwilą podniesienia kolejnych zwałów śmieci na zewnątrz wydobywa się dym - dodał. W tej chwili na składowisku pracują cztery jednostki straży pożarnej: 15-tonowa cysterna, jeden samochód ciężki i dwa średnie.
(is)
Pożar w Karczach. Zdjęcia:
Pożar w Karczach. Wideo: