Dwa lata więzienia i 400 tysięcy złotych do zwrotu poszkodowanej rodzinie z Sokółki - to wyrok, który wydał wczoraj Sąd Apelacyjny w Białymstoku w sprawie fałszywej wróżki. Orzeczenie jest prawomocne.
Przypomnijmy, w marcu br. w pierwszej instancji znachorka skazana została na karę dwóch lat pozbawiania wolności. Musiała też zwrócić poszkodowanej wyłudzoną kwotę, którą sąd oszacował na pół miliona złotych. Wczoraj zmniejszył tę kwotę. Wyrok więzienia został utrzymany w mocy - poinformowało Polskie Radio Białystok.
Do wydarzeń, które zaprowadziły fałszywą wróżkę na salę sądową doszło w 2011 i 2012 roku. Pokrzywdzoną była mieszkanka Sokółki. Znachorka uchodziła za osobę, która patrząc na zdjęcie jest w stanie przewidzieć stan zdrowia obserwowanej osoby. Wróżka przepowiedziała śmierć wujka swojej ofiary i mężczyzna ten rzeczywiście zmarł. To sprawiło, że ofiara uwierzyła wróżce. Na początku kobieta przynosiła znachorce po kilkaset złotych za wizytę. Później kwoty te wzrosły do kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych. W końcu mieszkanka Sokółki zapożyczyła się u znajomych i zaciągnęła kredyt bankowy. W sumie do wróżki miało trafić 550 tysięcy złotych. Poszkodowana chciała w ten sposób uchronić przed nowotworem swojego syna. Kobieta zaczęła brać pożyczki bankowe i zadłużać się u znajomych.
Cała sprawa wyszła na jaw po tym, gdy na policję zgłosił się mąż ofiary. Jego żona próbowała go powstrzymać, obawiając się, że zostanie przeklęta.
opr. (is)