Choć Walery Wróblewski trwale zapisał się w historii Sokólszczyzny, nie był tutejszy. Urodził się 27 grudnia 1836 roku w osadzie Żołudek, w okolicach Lidy. Gdy skończył osiem lat, wraz matką (ojciec umarł przedwcześnie) i rodzeństwem przeprowadził się do Wilna. Po ukończeniu wileńskiego gimnazjum kształcił się dalej w Petersburgu, w Instytucie Leśnictwa i Miernictwa. Uczelnia ta była w owym czasie jedną z najlepszych w Rosji. Panowała tam wojskowa dyscyplina, a studenci po ukończeniu szkoły otrzymali stopnie oficerskie.
W 1856 roku Walery Wróblewski mógł cieszyć się dyplomem, a po rocznej praktyce na mocy carskiego rozkazu został praporszczikiem (chorążym) w Korpusie Leśnym, a następnie został skierowany do Sokółki, gdzie pełnił stanowisko zastępcy dyrektora szkoły leśnej. W 1861 roku, a więc w wieku 25 lat, został już dyrektorem i awansowano go do stopnia podporucznika.
Władze carskie miały do niego zaufanie i nie szczędziły pochwał, on tymczasem organizował w szkole tajną organizację niepodległościową. Jako leśnik miał możliwość podróżowania bez wzbudzania podejrzeń więc często odbywał „służbowe” wyjazdy do Grodna, Wilna i innych miejsc, gdzie nawiązywał kontakty. Wtedy też poznał się z Konstantym Kalinowskim. Razem redagowali pismo „Mużyckaja prauda”, w którym wzywali lud białoruski do powstania przeciw Moskalom.
Z przyczyn organizacyjnych Walery Wróblewski do powstania przyłączył się z opóźnieniem, bo wiosną 1863 roku. Został mianowany zastępcą generała Onufrego Duchińskiego. 27 kwietnia podczas przeglądu swojego oddziału kazał odczytać Manifest Narodowy i powstańczy dekret uwłaszczeniowy - po polsku i białorusku. 16 czerwca stoczył zwycięską walkę w okolicach Walił (więcej o wydarzeniach z 1863 roku na Sokólszczyźnie przeczytać można w tekście Obok Orła znak Pogoni... Dziś mija 153. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego).
Następną większą walkę stoczył 21 lipca pod Żarkowszczyzną, po czym wycofał się do Puszczy Białowieskiej. W sierpniu został awansowany na pułkownika i zastąpił generała Onufrego Duchińskiego jako naczelnik województwa grodzieńskiego. We wrześniu pojechał do Warszawy, by przeprowadzić konsultacje z Romualdem Trauguttem i innymi członkami Rządu Narodowego. Po omówieniu planu dalszego oporu powrócił i kierował walką, choć sytuacja stawała się coraz gorsza.
W połowie stycznia 1864 roku Walery Wróblewski wraz z oddziałem przekroczył rzekę Wieprz w okolicy Kocka. 29 stycznia w okolicy Budki Korybutowej insurgenci zostali zaatakowani przez kozaków. Wróblewski postanowił osłaniać swój oddział i zatrzymać wrogów. Został dwukrotnie raniony - w głowę i w ramię, po czym spadł z konia. Na szczęście dla niego, kozacy go nie poznali i pojechali dalej, za oddziałem. Szczęście uśmiechnęło się do niego raz jeszcze, gdyż znalazł go miejscowy chłop i zabrał do siebie, a później przetransportował do dworu w Zawierzycach. Tam zajęła się nim Bolesława Skłodowska (ciotka Marii Skłodowskiej-Curie).
Pani Skłodowska postanowiła przewieźć Wróblewskiego za austriacką granicę. Przebrała go za kobietę i razem z nim i swoim ojcem poszła do rosyjskiego obozu po przepustkę. Tak to wspominał Wróblewski:
„W obozie ojciec panny wysiadł sam z otwartego powozu, a oficerowie harcowali na koniach obok nas. Jeden z nich patrząc na mnie wykrzyknął: Czyż ta panna nie jest przebranym powstańcem? – Zacząłem szukać pistoletu, aby mu łeb rozwalić na moje ostatnie pocieszenie, ale nie mogłem znaleźć kieszeni w mojej sukni. W tejże chwili oficer wyższej rangi, który słyszał te słowa, rozkazał podwładnemu, żeby się wynosił, ponieważ gada damom nieprzyzwoitości; następnie wspiąwszy konia ostrogami, zbliżył się o dwa kroki do mnie i szepnął mi prawie w ucho: «Niech pan zwróci uwagę na swoją twarz». Podniosłem do niej rękę; cienki strumyk krwi sączył się po policzku. Bandaż, zakrywający lekką ranę na czole, obsunął się; nie mogąc go poprawić, zakryłem policzek chustką, na którą wreszcie natrafiłem w kieszeni. Ojciec panny wrócił z przepustką”.
O oficerze, który uratował mu życie, Wróblewski napisał: „To Rosjanin zrobił ten piękny gest, gdyż niejeden z nich prześladował nas pod przymusem i wbrew własnej woli”.
Wróblewski jako dowódca partyzantów również często puszczał wolno rosyjskich jeńców.
Po przekroczeniu granicy spędził trochę czasu w szpitalu w Dzikowie, a następnie wyjechał z Galicji do Francji, do Paryża, który był największym skupiskiem polskiej emigracji. Opuścił kraj na zawsze, a władze carskie wydały na niego wyrok śmierci oraz zarekwirowały wszystkie jego rzeczy w Sokółce.
W Paryżu, tak jak wielu polskich emigrantów, klepał biedę. Zarabiał trochę pracując jako nauczyciel. Dorabiał także pracą w drukarni, trudnił się też zapalaniem ulicznych lamp. Nie zrezygnował jednak z działalności politycznej i wspierał organizacje patriotyczne. Już w 1865 roku został wybrany przewodniczącym Delegacji Litewskiej, dwa lata później był członkiem zarządu Zjednoczenia Emigracji Polskiej.
W 1871 roku, gdy w Paryżu wybuchła rewolucja, opowiedział się po jej stronie. Mianowano go generałem i dowódcą frontu od Ivry do Arcueil. Następnie Wróblewski został dowódcą III armii i był odpowiedzialny za obronę całego frontu na lewym brzegu Sekwany. Został zapamiętany jako człowiek skromny oraz lubiany przez żołnierzy. Zdobył taką popularność, że Francuzi widząc go często krzyczeli „Vive la Pologne!”.
10 maja 1871 roku osobiście poprowadził szturm na twierdzę Vanves i zajął ją. Stoczył później jeszcze parę bitew, choć siły wersalczyków zaczęły rosnąć, a komunardów maleć. Ostatnie dni Komuny Paryskiej spędził broniąc barykady jak zwykły żołnierz. Po upadku Komuny wyemigrował do Londynu, gdzie zaprzyjaźnił się z Marksem i Engelsem. W Londynie był sekretarzem I Międzynarodówki.
Po ogłoszeniu amnestii dla Komunardów w 1881, powrócił do Francji. Dwa lata później został pobity przez ulicznych bandytów. Ze złamaną ręką i żebrami nie mógł pracować i został bez grosza. Zrozpaczony próbował popełnić samobójstwo. Dzięki pomocy Engelsa, polskich przyjaciół i francuskich socjalistów wyszedł z nędzy.
W 1885 roku zajmował się kolportowaniem gazety „L’Intransigeant”, przystąpił też do paryskiej sekcji PPS. W 1900 roku był już schorowany i przyjaciele (Henryk i Maria Gierszyńscy) zabrali go do swojego domu w Ouarville. Tam, 5 sierpnia 1908 roku zmarł. Zgodnie z jego ostatnim życzeniem został pochowany na cmentarzu Pere Lacheise, obok towarzyszy broni z roku 1871. W kondukcie pogrzebowym szło około 5 tysięcy ludzi.
Walery Wróblewski ma ulicę swojego imienia w centrum Sokółki, jest także patronem Zespołu Szkół Ogólnokształcących na Zielonym Osiedlu.
Edward Horsztyński