Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku pracuje nad decyzją, która pozwoli zamknąć wysypisko śmieci w Karczach, zarówno stare, jak i nowe. - Możliwe jest nadanie temu rygoru natychmiastowej wykonalności - stwierdził dziś na spotkaniu w Sokółce Mirosław Michalczuk z WIOŚ. Także Urząd Marszałkowski zamierza cofnąć zintegrowane pozwolenie na użytkowanie nowego pola składowego.
- Zebraliśmy się tu, by dojść do do konstruktywnych wniosków. Myślę, że wspólnie będziemy potrafili je wypracować - rozpoczęła burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.
W "Lirze" spotkali się dziś przedstawiciele urzędów, służb i instytucji, których działania mają i mogą mieć wpływ na funkcjonowanie wysypiska w Karczach.
- Pod kostkami ze śmieci na starym składowisku nie było folii, a odcieki dostawały się bezpośrednio do gruntu. Proszę państwa, tam są tabletki, opakowania po lekach, wszystko się tam zdarzało - stwierdził radny Marek Awdziej, przewodniczący speckomisji Rady Miejskiej do spraw Karcz, prezentując materiał wideo nagrany w Karczach.
Starosta chciałby wypowiedzenia umowy dzierżawy
- W lutym mówiłem, jakie decyzje podejmę jako starosta sokólski (czytaj tekst Góra śmieci w Karczach nie wyparuje. Burzliwa dyskusja przed sesją Rady Miejskiej w Sokółce [WIDEO, FOTO] - red.). Cofnęliśmy pozwolenie z 2009 roku i nadaliśmy mu rygor natychmiastowej wykonalności. Do 30 listopada można i trzeba sprzątnąć stare wysypisko. Jeśli chodzi o nowe wysypisko, nie my wydaliśmy na to zgodę - powiedział Piotr Rećko, starosta sokólski. - Oni (tzn. ZZO Sokółka - red.) te setki ton wożą na podstawie pozwolenia zintegrowanego marszałka województwa podlaskiego. Szybko zapełnią wysypisko, jeśli nie wypowiemy umowy dzierżawy. W 2012 roku spółka zobowiązała się do budowy RIPOK-u (Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych - red.), ale nic takiego nie powstało. We wrześniu 2014 roku Urząd Marszałkowski oznajmił, że żaden RIPOK w Karczach nie powstanie.
- Około 230 milionów złotych będzie kosztować utylizacja odpadów. Pan wcześniej mówił, że to problem gminy. Dobrze wypowiadać się, jeśli się za coś nie odpowiada - wtrącił Marek Awdziej.
- Nic takiego nie powiedziałem. Niech pan nie kłamie - oburzył się Piotr Rećko. - Pan mówi nieprawdę. Jestem mieszkańcem tego miasta. Proszę nie straszyć ludzi tym, że ujęcia wody są zagrożone.
- Pan razem ze mną pracował nad zapisami umowy dzierżawy. Mamy określoną procedurę jej wypowiedzenia. Musimy najpierw wezwać do zaniechania naruszenia. Zapewne firma będzie to kwestionowała, a gmina zostanie zmuszona do wniesienia sprawy do sądu. Pan starosta jest mecenasem. Wie, ile będzie trwał ten proces. W tym czasie firma będzie mogła prowadzić działalność. Jest tu dużo demagogii - powiedziała Danuta Kowalczyk, radca prawny Urzędu Miejskiego w Sokółce.
- Kłamstwem jest, że pracowałem nad jakąkolwiek umową. Po okresie wypowiedzenia właściciel nieruchomości może przejąć kontrolę nad wysypiskiem - odparł Piotr Rećko.
- Pan zna umowę, był pan członkiem rady nadzorczej Euro Sokółki - stwierdziła Danuta Kowalczyk.
- Mamy dokument odnoszący się do skażenia wody pitnej. Kiedy mamy informować o tym mieszkańców? - chciał wiedzieć Marek Awdziej (czytaj tekst Syf z Karcz zanieczyszcza wodę).
- Gdybyśmy wypowiedzieli umowę w lutym, bylibyśmy już na końcu tej drogi - powiedział Piotr Rećko.
- To pana opinia. Zostałam wybrana na burmistrza, by uchronić mieszkańców przed skutkami Karcz. Jeśli wypowiem umowę, to firma zgłosi się do gminy z wnioskiem o odszkodowanie. Zgłosi się i wygra. To opinia radców prawnych. To setki milionów złotych - stwierdziła Ewa Kulikowska.
Batalie z Euro Sokółką
Szef sokólskiej policji, mł. insp. Krzysztof Mróz poinformował zebranych, że Komenda Wojewódzka Policji prowadzi od kilku lat sprawę dotyczącą skażenia środowiska w Karczach. Z kolei st. bryg. Wacław Greś z sokólskiej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej przypomniał, że jego podkomendni interweniowali na wysypisku kilkakrotnie - w 2010 i 2012 roku. - To, co mnie zaskakuje, to bezsilność służb. To, co widziałem na wysypisku stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców Sokółki. Mówimy tu o zdrowiu naszych mieszkańców - powiedział.
- Dziś otrzymałam pismo z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z informacją o postępowaniu w sprawie wstrzymania działalności posiadacza odpadów - poinformowała Ewa Kulikowska.
Historię batalii WIOŚ z Euro Sokółką i ZZO Sokółką przypomniał Mirosław Michalczuk, naczelnik Wydziału Inspekcji tej instytucji (czytaj tekst Karcze - czy sprawę wysypiska da się jeszcze rozwiązać? [WIDEO, FOTO]). Postępowanie wszczęte w 2009 roku - po odwołaniu spółki - utknęło na dobre w sądach administracyjnych. Wnioski kierowane do prokuratury były umarzane.
- W tym roku nastąpiło znaczne pogorszenie stanu wód podziemnych. Na nowej części wysypiska kontrola trwa od dwóch tygodni. To jednak nie jest sprawa szybka i prosta - stwierdził Mirosław Michalczuk.
- Monitorujemy jakość wody w wodociągu. Według naszej wiedzy, nie ma obecnie zagrożeń w samej Sokółce - poinformował Antoni Czaplejewicz, szef sokólskiego sanepidu.
- Na starym wysypisku nie ma folii. Teren jest żwirowy. Tam się znajduje milion ton śmieci. Prędzej czy później musi to do nas trafić - włączył się do dyskusji radny Antoni Cydzik.
- Musicie mieć państwo świadomość, że problem powinien być rozwiązany prawnie. Najwięcej prerogatyw mają przedstawiciele WIOŚ, Urzędu Marszałkowskiego, sanepidu i policji. Więcej odwagi w tych działaniach - zaapelował poseł Aleksander Sosna.
- Dziennie trafia tam nawet 700 ton śmieci. Miesięczny dochód spółki to 1,2 - 1,4 mln zł - stwierdził radny Tomasz Tolko.
"Do tej pory nikomu nie zależało"
O wysypisku w Karczach w kontekście zagrożenia afrykańskim pomorem świń mówił Paweł Antoni Mędrek, powiatowy lekarz weterynarii w Sokółce: - Inni, w głębi kraju powinni się bardzo obawiać. Przedostanie się wirusa będzie katastrofą dla wszystkich hodowców trzody chlewnej.
- W 2014 roku marszałek wydał pozwolenie zintegrowane na nowe wysypisko, ponieważ o tym mówi przepis. Nie ma tam jednak mowy o zmieszanych odpadach komunalnych czy odpadach medycznych. Wszczęliśmy postępowanie o cofnięcie pozwolenia z urzędu, jednak wycofaliśmy się z tego, bowiem procedury są bardzo długie. Będziemy mogli wkrótce zadziałać szybciej - stwierdziła Elżbieta Piotrowska, p.o. dyrektora Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego.
Przypomniała, że do tej pory nie rozstrzygnięto sporu dotyczącego milionowych kar za składowanie odpadów na kilku działkach, a sprawy utknęły w sądzie (więcej w tekście Śmieci w Karczach i bardzo duże pieniądze).
Ewa Kulikowska wspomniała o swojej wizycie w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska oraz o tym, że decyzje w sprawie wysypiska mają zapaść już w najbliższych dniach. - Do tej pory nikomu na tym nie zależało - powiedziała.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że obie spółki - Euro Sokółka i ZZO Sokółka - winne są gminie w sumie 1,072 mln zł podatku od nieruchomości, opłat z tytułu dzierżawy gruntu oraz za przyjęte odpady (czytaj także tekst Euro Sokółka nie płaci, gmina odprowadza VAT).
Wkrótce ma dojść do otwartego spotkania w sokólskim kinie, na którym radni zaprezentują materiały nagrane na wysypisku i poinformują, kto personalnie jest odpowiedzialny za powstanie bomby ekologicznej w Karczach.
(is)
Spotkanie w sprawie Karcz: