Były prezes spółki Trakcja opisał swoje zatrzymanie w korupcyjnej sprawie, którą zajmuje się CBA i Prokuratura Krajowa.
REKLAMA
Przypomnijmy, do zatrzymań 16 osób doszło w miniony poniedziałek rano. Wśród ujętych był szef firmy Trakcja i burmistrz Sokółki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Burmistrz Sokółki w areszcie. Prokuratura rozważa złożenie zażalenia. Sprawa dotyczy zdarzeń sprzed kilku lat
„Jestem uczciwym człowiekiem z zasadami. Podstawy postawionego zarzutu są marne, nie poparte dowodami. Z oczywistych względów nie mogę ich podać. Nie wiem kto mi to zrobił, ale to zwykłe draństwo" – napisał zawieszony prezes Trakcji w serwisie LinkedIn. Zapewnił, że nie wziął żadnej łapówki.
„Nazywam się Arkadiusz ARCISZEWSKI, nie jestem Arkadiuszem A. Jestem dumny ze swojego nazwiska, nie mam zamiaru go ukrywać i jestem przekonany że je szybko oczyszczę z fekaliów, które na nie wylano" – dodał.
Poinformował jak wyglądało jego zatrzymanie.
„W poniedziałek 20 maja o godzinie 6:00 rano zostałem zatrzymany w moim domu. Po przeszukaniu i zabezpieczeniu kilkunastu przedmiotów i dokumentów zostałem przewieziony do delegatury Prokuratury Krajowej w Białymstoku, gdzie przedstawiono mi zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości 57 000 złotych. Nie przyznałem się do winy, stwierdzając że zarzut jest nieprawdziwy. Po złożeniu wyjaśnień zostałem zwolniony za poręczeniem w wysokości 80 000 złotych. Nie mogę też opuszczać kraju oraz muszę raz w tygodniu meldować się na komendzie" – opisał wydarzenia Arkadiusz Arciszewski.
Menadżer był szefem Trakcji od 30 kwietnia do 20 maja br. Po informacjach o jego zatrzymaniu rada nadzorcza spółki zawiesiła go w obowiązkach prezesa.
(pb)