Planowany przez ministerstwo rolnictwa odstrzał około 40 tysięcy dzików na wschodzie kraju wzbudził obawy organizacji ekologicznych. Według nich odstrzał tak dużej ilości dzików wcale nie rozwiąże problemu wirusa ASF, a jedynie przyczyni się do jego rozprzestrzeniania. - Według naukowców puste siedliska mogą zająć dziki z sąsiadujących obszarów. Wschodnie regiony Polski mogą zostać skolonizowane przez zainfekowane ASF dziki z Białorusi, skąd pierwotnie trafił do nas ten wirus - stwierdzają ekolodzy.
Przypomnijmy. Resort rolnictwa planuje odstrzał 40 tys. dzików na wschodzie kraju. Miałby on zostać wykonany w pasie o szerokości około 50 km od granicy obszaru objętego ograniczeniami w województwie podlaskim oraz wzdłuż wschodniej granicy państwa. Szacowany koszt operacji to 12,6 mln zł. Rozporządzeniem w tej sprawie poddano pod konsultacje, które już się zakończyły.
Przeprowadzenie takiego odstrzału ma spowodować przerzedzenie populacji dzika do 0,5 osobnika na kilometr kwadratowy. Według ekspertów, ma to się przyczynić do ograniczenia ryzyka rozprzestrzeniania się ASF we wschodnich regionach naszego kraju, w szczególności z terytorium Ukrainy i Białorusi.
Z tym jednak nie zgadza się Koalicja Niech Żyją i WWF Polska. „Z raportu Komisji Europejskiej opartego na źródłach naukowych, wynika, że zintensyfikowanie zabijania dzików może powodować ich większą mobilność, ucieczki na duże odległości, co przyśpiesza rozprzestrzenianie się wirusa ASF, oraz adaptację zachowania, polegającą na rozrodzie kompensacyjnym, przyroście populacji oraz napływie dzików z terenów sąsiednich. Z badań przeprowadzonych na Białorusi wynika, że polowania na dziki i myśliwi biorący w nich udział są jedną z czterech głównych dróg przenoszenia ASF między dzikami a świniami hodowlanymi” - informują ekolodzy.
„Niezrozumiałe dla organizacji pozarządowych jest, że pomimo dowiedzionego naukowo wpływu wysokiego udziału kukurydzy w uprawach i dokarmiania na wzrost populacji dzika nie podejmuje się znacznie prostszych, alternatywnych wobec odstrzału sposobów ograniczających populację tego gatunku, takich jak zaniechanie dokarmiania i zmniejszenie udziału kukurydzy w uprawach. Dziki nadal są intensywnie dokarmiane, a udział kukurydzy w produkcji rolnej naszego kraju od 2010 roku wzrósł dwukrotnie” - zauważają ekolodzy.
„Przykład z Białorusi potwierdza, że podjęta próba wyniszczenia całości populacji dzika nie powstrzymała pomoru świń. Również na Podlasiu działania myśliwych przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego. Pierwsze przypadki ASF w Puszczy Białowieskiej odnotowano kilka miesięcy po bardzo intensywnym odstrzale dzików (w sezonie łowieckim 2014/2015 zabito w Puszczy 1376 tych zwierząt). Bardzo prawdopodobne wydaje się być wypełnienie zwolnionych siedlisk przed zainfekowane dziki z Białorusi, a z całą pewnością bardzo intensywne polowania nie uchroniły powiatu hajnowskiego przed rozprzestrzenianiem się ASF” - podkreślają.
Jak zauważają, odstrzał ma być przeprowadzony na terenie siedmiu parków narodowych, a tam odstrzał dzików jest ściśle limitowany. „Autorzy rozporządzenia pomijają szereg korzystnych funkcji jakie pełnią dziki w ekosystemach - spulchnianie gleby, rozsiewanie nasion, rozprzestrzenianie pędów roślin, tworzenie żerowisk dla zagrożonych gatunków ptaków, skuteczne ograniczanie liczebności gatunków uznawanych w drzewostanach gospodarczych za szkodliwe, jak np. pędraki - larwy chrabąszcza majowego” -
Ekolodzy postulują oni o zaniechanie planowanego intensywnego odstrzału dzików, w szczególności w parkach narodowych. Wskazują na inne, alternatywne wobec zabijania, rozwiązania m.in. zmniejszenia udziału kukurydzy w uprawach rolniczych i zaniechania dokarmiania tych zwierząt.
Podobne stanowisko przyjęła Państwowa Rada Ochrony Przyrody.
Dotychczas w Polsce stwierdzono 85 przypadków ASF u dzików i 3 ogniska u świń. Wszystkie znajdują się w pasie 25 km od granicy z Białorusią. Tymczasem strefa ochronna w Podlaskiem ma zostań rozszerzona o gminy Hajnówka, Czyże oraz część gminy Zabłudów.
opr. (mby)