Zaledwie cztery i pół godziny wystarczyło, żeby zamknąć nabór chętnych do Straży Granicznej. Planowano, że procedura ta zajmie tydzień, tymczasem już dziś rano telefonicznie umówiło się 400 osób ubiegających się o przyjęcie na służbę.
Podlaski Oddział Straży Granicznej planuje w tym roku rekrutację 140 osób. Przepisy wymagają, aby dokumenty złożyć osobiście. Jesienny nabór ściągnął pod siedzibę POSG przy ulicy Bema setki młodych ludzi. Były komitety kolejkowe, listy społeczne i koczowanie w samochodach. Tym razem nabór przeprowadzono zupełnie inaczej. Od wczoraj chętni umawiali się telefonicznie na konkretny termin wizyty w komendzie. 400 osób zapisało się w kilka godzin.
- Teraz będziemy sprawdzać dokumenty tych ludzi. Później przejdą oni testy psychologiczne i badania na wariografie. Praktyka pokazuje, że już tutaj jest spory odsiew. Kolejny punkt to egzaminy z wiedzy ogólnej, języka obcego, sprawności fizycznej oraz rozmowa kwalifikacyjna - mówi ppłk Anna Wójcik, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Dlaczego młodym ludziom tak zależy na służbie? - Kiedyś rozmawiałam z kandydatami. Niemal wszyscy powtarzali, że jest to praca pewna, z gwarantowanymi poborami - tłumaczy ppłk Anna Wójcik.
Spośród 400 kandydatów służbę będzie mogło rozpocząć 140 osób. Pełnić ją będą na placówkach przy granicy z Białorusią. W powiecie sokólskim to jednostki w Nowym Dworze, Kuźnicy, Szudziałowie i Krynkach. Młodzi funkcjonariusze ślubowanie złożą dopiero jesienią.
- Nie mam informacji, byśmy planowali kolejny nabór w tym roku - dodaje ppłk Anna Wójcik.
(is)