W latach 20-tych i 30-tych XX wieku pojawiło się na tych terenach mnóstwo cudotwórców i uzdrowicieli, samozwańczych mesjaszów i fałszywych carów Mikołajów, którzy rzekomo cudem wymknęli się bolszewikom. Jedną z takich osób był Eliasz Klimowicz, niepiśmienny chłop ze wsi Grzybowszczyzna. Zaczął on wznosić wraz ze swymi wyznawcami Nowe Jeruzalem, czyli osadę Wierszalin. Setkami ściągali do niego mieszkańcy Ziemi Bielskiej, Nowogródczyzny i Wołynia. Przyjeżdżali też ci, którzy wierzyli w uzdrawiającą moc Eliasza.
Wszystko zaczęło się jeszcze przed I wojną światową, kiedy w okolicy grasował bandzior – Półtorak. Dokuczał on również staremu Eliaszowi. Poszedł więc chłop do popa – cudotwórcy z Kronsztadu, Joana, aby prosić o ratunek wsi przed rabusiem. W tym samym czasie jeden z gospodarzy zabił Półtoraka. Ludzie zamiast jemu, zasługę przypisali Eliaszowi. Po tym zdarzeniu Klimowicz stał się sławny. Jego popularność wzrosła, gdy zaczął w rodzinnej wsi wznosić cerkiew.
Kobiety z wioski pomagały mu, chodząc po podlaskich cerkwiach, zbierając pieniądze na budowę. Rozpowiadały przy tym niestworzone rzeczy o Ilji – zmartwychwstałym biblijnym proroku. Setki ludzi przychodziły do Wierszalina. Do wsi ponoć nawet szatan nie miał dostępu.
Eliasz Klimowicz zmarł w 1939 r. w okolicach Krasnojarska, wywieziony przez władze sowieckie. Jednak legenda proroka Ilji i Wierszalina – stolicy nowego świata, którą zamierzał stworzyć, przerosła rzeczywistość - podaje portal czaswlas.pl.
Do Wierszalina i Krynek wybrali się motocykliści. Pozostawili po tej wyprawie ślad w formie filmiku.
opr. (is)
Czytaj też:
W Wierszalinie, czyli w centrum świata [FOTO]
Wyprawa do Wierszalina: