Bardzo wielu młodych ludzi z Sokólszczyzny wyjeżdża na studia poza województwo podlaskie. Ruszają w inne rejony Polski, często przekonując się jak są one różne kulturowo. Z kolei dla wielu osób z innych części Polski spotkanie z mieszkańcami Podlasia również stanowi zetknięcie z nowymi zwyczajami i przede wszystkim gwarą. Czy stereotypy o Podlasianach wpłynęły na znajomości, jakie zawierali studenci z Mazowsza, Dolnego Śląska i Lubelszczyzny?
- Nie jestem fanem stereotypów i staram się w nie ślepo nie wierzyć. Nie ukrywam jednak, że w jakiś sposób wpływają one na postrzeganie przeze mnie innych ludzi. Tak też było w przypadku moich znajomych z Podlasia, których mam całkiem sporo. Stereotypy związane z "ludźmi ze Wschodu", o których wcześniej słyszałem, to przede wszystkim tradycyjne wychowanie, religijność, silne związki ze wschodnimi sąsiadami (głównie Białoruś) oraz tzw. zaciąganie. Kiedy już poznałem mieszkańców Podlasia, przekonałem się, że rzeczywiście mówią w dość charakterystyczny sposób. Bardzo mnie to ucieszyło, gdyż mogłem ich trochę przedrzeźniać i naśladować, co przyczyniło się do przełamania pierwszych lodów – mówi Łukasz Noszczak, członek Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego i redaktor naczelny studenckiej telewizji uniwerek.tv, warszawiak - Przy okazji przekonałem się, że moi znajomi mają bardzo duży dystans do siebie i nie tylko nie obrażają się, lecz potrafią żartować sobie ze swojego zaciągania lub też, jak sami mówią, z przeciągania.
- Uważam, że ten akcent jest uroczy i mimo, że niektórzy się z niego nabijają, a sami Podlasianie chcą go często wyeliminować, to wcale nie powinni tego robić, bo jest to wyjątkowe i miłe dla ucha – podkreśla Aleksandra Rutkowska, studentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, pochodząca z Ciechanowa.
- U niektórych znajomych zauważam specyficzny akcent, "sledzikowanije" i niedbałość językową, co - muszę przyznać - często mnie drażni – mówi Patryk Michalski, student dziennikarstwa na UW, wywodzący się z Pisarzowic w woj. dolnośląskim.
- Sama też pochodzę ze Wschodu, z Terespola w województwie lubelskim i być może dlatego nie u wszystkich zauważam ten śpiewający akcent. Dzieli nas przecież niewiele kilometrów i w moim regionie bardzo wyraźne są również białoruskie wpływy, jednak ogólnie przyjęło się, że to Podlasianie zaciągają, więc mnie nikt tego nie wytyka. Chwali się śląski, kaszubski czy góralski, a podlaska gwara jest marginalizowana, uważam, że niesłusznie, bo jest bardzo ładna i oryginalna – mówi Jowita Romaniuk, studentka fotografii.
- Zdecydowana większość z moich podlaskich znajomych, to ludzie bardzo skromni i dobrze wychowani oraz ułożeni. Łatwo nawiązują kontakty i są towarzyscy. Moje doświadczenia są bardzo pozytywne – dodaje Łukasz.
- Znam kilka osób z Podlasia i u wszystkich zauważyłam, że są bardzo pozytywnie zakręcone, nie boją się życia, idą do przodu, spełniają się i są lokalnymi patriotami. Bardzo lubią sport i są wierne swojej drużynie, dzięki nim poznałam Jagiellonię Białystok – śmieje się Ola.
- Przed studiami nie znałem wielu osób z Podlasia, więc na pewno zaskoczył mnie fakt, że wielu mieszkańców tego regionu jest prawosławnych. Wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. To znowu wpłynęło na moje odczucie, że mieszkają tam ludzie, którzy bardziej cenią sobie swobodę, wolny czas, brak pośpiechu. Jakby nie dotknęło ich zachodnie przekleństwo wiecznej gonitwy za czymś – mówi Patryk. - Mam wrażenie, że Podlasianie bardziej są przywiązani do tradycji i zauważyłem, że są bardziej konserwatywni, przeważają wśród nich poglądy prawicowe.
- Podlasianie są bardzo otwarci i naprawdę łatwo nawiązują kontakty, są bardzo "swojscy" – zauważa Jowita.
- Podlascy studenci lubią suto zakrapiane imprezy, ale nigdy nie brakuje u nich też czegoś dobrego do zjedzenia. No i wszystko dzieje się w rytm disco-polo, które nie wiadomo skąd każdy zna! Mnie to bardzo pasuje – śmieje się Patryk.
- Jeżeli miałbym koniecznie wskazać jakąś wadę, to postawiłbym na bardzo mocne, czasami zbyt silne, zorientowanie na sukces. Czasami odczuwam, że chcą na siłę pokazać, że nie są gorsi od rdzennych mieszkańców Warszawy. Wywołuje to różne skutki, czasami nie do końca pozytywne. Nie mogę im jednak zarzucić, że nie są pracowici. Czasami harują bardzo mocno, zdecydowanie częściej niż inni, co jest niewątpliwie godne zauważenia i doceniania – dodaje Łukasz - Nie wiem czy potrafiłbym odróżnić na pierwszy rzut oka osoby z Podlasia od przybyszów z innych rejonów Polski. Osoby te nie mają ani dwóch głów ani nie zachowują się w jakiś charakterystyczny sposób, no, może poza "zaciąganiem". Na pewno jednak dodają kolorytu Warszawie i bez nich to miasto byłoby zupełnie inne, ale niekoniecznie lepsze.
(MP)