W Szkole Podstawowej w Dąbrowie Białostockiej działa Szkolne Koło Wolontariatu „MegaMocni”. Opiekunem wolontariuszy jest psycholog Dorota Sienkiewicz. Młodzież angażuje się w akcje charytatywne i chce pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Przed świętami MegaMocni przygotowują kiermasz ozdób, stroików i palm wielkanocnych a dochód ze sprzedaży chcą przeznaczyć na pomoc dla Dawida Paszko z Sokółki.
O działaniach i planach na przyszłość rozmawiamy z opiekunem wolontariuszy panią Dorotą Sienkiewicz.
Skąd pomysł na powstanie wolontariatu?
- Sprawiła to potrzeba naszej młodzieży. W związku z tym, że mieliśmy w naszym mieście akcję "Paczka dla seniora" jako inicjatywę MOPS-u, ale my jak najbardziej chcieliśmy się włączyć w tę inicjatywę i zintegrować naszą szkolną społeczność. Wiadomo, że kiedy inicjatywa idzie od dołu to poprzez dzieci zaangażowani są również rodzice. Wydaje mi się, że to było iskierką do powstania koła wolontariatu. Przyznam, że idea ta chodziła nam po głowie już wcześniej i w odpowiednim czasie wykrystalizowała się. Czyli praktycznie funkcjonujemy od grudnia 2017 roku. Widzimy zaangażowanie młodzieży, mamy w tej chwili siedemdziesięciu wolontariuszy chętnych do współpracy. Zaczynając od czwarte klasy szkoły podstawowej i kończąc na trzeciej klasie gimnazjum. Mamy opracowany własny regulamin, którego się trzymamy. Młodzież zdaje sobie sprawę, że ich postawa, jako wolontariuszy, musi być nieskazitelna, jeżeli chcą w wolontariacie uczestniczyć.
Czy macie ustalony grafik spotkań?
- Tak, spotykamy się w każdy piątek po lekcjach. Przeznaczamy godzinę na planowanie różnych działań, które chcemy przeprowadzić w przyszłości. Przedostatni miesiąc to były spotkania warsztatowe, warsztaty plastyczne. Współpracujemy z naszymi paniami od zajęć artystycznych, to one nam podpowiadają, co możemy przygotować na różne kiermasze.
Czy pomysły na pomoc, dotyczącą danej osoby, czy grupy, wychodzą od dzieci?
- Generalnie to jest tak, że robimy burzę mózgów. Zbieramy wszystkie możliwe pomysły, wybieramy najbardziej realne do realizacji. Pomagając, nie oczekujemy niczego w zamian, to jest praca nad naszym rozwojem, nad kształtowaniem własnych wartości.
Pomagacie osobom blisko siebie, czy wychodzicie z pomocą dalej, jak w przypadku chłopaka z Sokółki, Dawida Paszko?
- Młodzież brała pod uwagę raczej instytucje, domy opieki społecznej czy domy dziecka. Zaproponowałam, aby skupić się bardziej na lokalnym środowisku, pokazać im, że w naszym najbliższym otoczeniu jest wielu ludzi potrzebujących. Mieliśmy pomysł na zbiórkę dla osób najuboższych, ale mielibyśmy problem z weryfikacją najbardziej potrzebujących. Nie chcielibyśmy nikogo urazić, ponieważ nie mamy takich informacji, jak MOPS. Trudno nam wskazywać konkretne osoby, które nie zawsze pozytywnie odbierają zaoferowaną pomoc. Docelowo dołączamy się do różnych akcji, mamy wtedy pewność, że jest ona sprawdzona, jest konkretny cel. Tak jest teraz z akcją dla Dawida, on tego bardzo potrzebuje.
Co wykonujecie na warsztatach plastycznych i co można będzie znaleźć na kiermaszu?
- Wykonywaliśmy pisanki, palmy wielkanocne i różne stroiki świąteczne, ozdoby z masy solnej. Młodzież zachęcała również swoich kolegów i koleżanki, aby udostępnili swoje prace przygotowywane na różne konkursy, czy wykonywane na zajęciach artystycznych na kiermasz. Spotykaliśmy się po lekcjach i przygotowywaliśmy ozdoby. Praca służyła nie tylko wytwarzaniu, ale także integracji naszych wolontariuszy i wspólnemu byciu ze sobą. Młodzież lepiej poznawała się, przełamywała bariery wiekowe. Na naszych spotkaniach zawsze jest coś słodkiego i nie brakuje nam uśmiechu. Sam kiermasz będzie się odbywał w ciągu dwóch dni. Pierwszy dzień w piątek będziemy sprzedawać palmy i wyroby świąteczne, a na drugi dzień, oprócz ozdób, na stołach pojawią się wypieki świąteczne. Mamy dużo dziewczynek wolontariuszek, które chętnie przygotują ciasta. To też okazja do tego, aby w domu razem z rodzicami, czy dziadkami, przygotować coś w szczytnym celu.
Jakie macie plany i marzenia na przyszłość?
- Moim marzeniem jest to, aby wolontariat prężnie działał. Aby nadal było tak duże zaangażowanie ze strony młodzieży. Mam nadzieję, że będziemy dalej się rozwijać. Chcemy włączać się w różne lokalne inicjatywy i współpracować z różnymi grupami na rzecz lokalnej społeczności. Mamy dużo rąk do pracy i tylko trzeba je wykorzystać.
Dziękuję za rozmowę.
Halina Raducha
* * *
Koło wolontariatu nie istniałoby, gdyby nie sami wolontariusze. Pytamy więc ich, dlaczego zdecydowali się swój wolny czas poświęcać innym.
- Dla mnie uczestnictwo w wolontariacie jest satysfakcją – mówi Amelia Suchocka, wolontariuszka, a zarazem radna Młodzieżowej Rady Miejskiej. – Nie potrafię opisać uczucia, kiedy widzę, że mogliśmy pomóc drugiej osobie. Nie jest to pomoc finansowa, to jest dobroć. Kiedy starszej osobie pomagamy zanieść zakupy, to taka mała rzecz, która może kogoś uszczęśliwić. Ciągnie mnie do wolontariatu, ciągnie mnie do pomagania drugiemu człowiekowi. Mam to już od dzieciństwa. Cieszę się bardzo, że wolontariat powstał w naszej szkole, że pani Dorota go zapoczątkowała, bo to naprawdę coś pięknego. Pokazujemy też młodszym kolegom, że poprzez swój udział w wolontariacie, pomagamy innym, a zarazem mamy satysfakcję, że robimy coś dobrego. Daję radę łączyć naukę z wolontariatem, czasami kiedy uczestniczę w warsztatach przychodzę do domu zmęczona, ale szczęśliwa. Nie poddaję się, wolontariat dodaje mi sił do nauki i daje wewnętrzny spokój.
Warsztaty wielkanocne wolontariuszy:
Wolontariusze na warsztatach: