Przyjmujemy w Karczach odpady ze Studzianek, podczas gdy wywrotki wywożą od nas żwir - mówił we wtorek, na ostatniej sesji sokólskiej Rady Miejskiej Jarosław Panasiuk. - Bzdura - odpowiada prezes Euro Sokółki, Wiesław Szwaczko. - Na pewno nie przyjmujemy śmieci w Karczach - dodaje burmistrz Sokółki, Stanisław Małachwiej. - Zaprzestali przyjmowania odpadów zewsząd, ale są przyjmowane odpady ze Studzianek - stwierdza Mirosław Michalczuk z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku.
O tym, że do Karcz trafiają ze Studzianek śmieci, których nie da się już sortować dowiedzieliśmy się z dwóch niezależnych źródeł (nasi informatorzy prosili o to, by nie cytować ich wypowiedzi i nie podawać nazwisk). W rozmowie z redakcją mówił też o tym urzędnik WIOŚ. Według niego, to działanie jest jak najbardziej zgodne z prawem. - Euro Sokółka ma decyzję na magazynowanie odpadów komunalnych i w oparciu o nią działa. Zamknięta jest jedna kwatera poddana rekultywacji. Spółka zaprzestała przyjmowania odpadów zewsząd, ale są przyjmowane odpady ze Studzianek. Śmieci nadpalone po zimowym pożarze wysypiska, które tam się znajdują, dalej otrzymują ten sam kod, jako odpady zmieszane komunalne - mówi Mirosław Michalczuk. - Mają prawomocną decyzję wydaną przez Starostwo Powiatowe w Sokółce. Próbowaliśmy ją unieważnić, ale kolejne organy utrzymały ją w mocy.
- Pan Michalczuk myli się - stwierdza Wiesław Szwaczko. - Zakład w Studziankach jest nowoczesny. Po przetworzeniu wszystkie śmieci trafiają do Studzianek, resztówki - kilkanaście procent odpadów - trafiają tu na składowisko.
Pytany o wydobywanie żwiru, prezes Euro Sokółki mówi: - To piach i wykorzystujemy go do rekultywacji. To rozsądne podejście.
Jak nas poinformował jeden z Czytelników, urządzenie do wydobywania urobku zniknęło z miejsca, w którym stało, czyli na polach składowych. - Ono tam wróci. Teraz prowadzimy akcję przesypywania śmieci ziemią w miejscu, gdzie doszło ostatnio do pożaru - wyjaśnia Wiesław Szwaczko.
Tymczasem do Samorządowego Kolegium Odwoławczego trafiła sprawa związana z karą nałożoną przez Urząd Marszałkowski na Euro Sokółkę. Chodzi o niebagatelną kwotę około 15 milionów złotych za składowanie śmieci w miejscu do tego niedozwolonym. Od decyzji tej spółka odwołała się. - W tej chwili decyzja nie jest ani ostateczna, ani praworządna - mówi Elżbieta Piotrowska, zastępca dyrektora Departamentu Infrastruktury i Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. - Dopiero SKO wyda rozstrzygnięcie ostateczne. Firmie przysługiwać będzie jeszcze zażalenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Dopiero wtedy decyzja stanie się prawomocna - dodaje. Sprawa ta może trwać nawet kilka lat. - Spółka nie będzie zmuszona do zapłacenia tej kary. Znam sprawę. Poza tym są jeszcze sądy - stwierdza prezes Euro Sokółki.
A co z budową zakładu zagospodarowania odpadów? - Jesteśmy na ostatnim etapie - mówi Wiesław Szwaczko, zapytany o harmonogram prac. - Część środków na inwestycję wyłoży MPK Ostrołęka (właściciel Czyściocha Bis, głównego udziałowca Euro Sokółki - red.).
Do podwyżki opłat za wywóz śmieci od odbiorców indywidualnych szykuje się MPO Sokółka. - Decyzja o zamknięciu składowiska w Karczach i konieczność transportowania ich do Studzianek spowodowała, że nasze koszty wzrosły o około 10 tysięcy złotych miesięcznie - mówi Krystyna Puciłowska, wiceprezes MPO. - Z tego też powodu opłaty wzrosną o złotówkę na jednym koszyku, najprawdopodobniej od 1 listopada.
(is)