Drużyna piłki nożnej z Krynek znajduje się na trzecim miejscu w tabeli klasy okręgowej. Już w najbliższy weekend startują mecze po zimowej przerwie. Czy LZS Krynki mierzy w awans do IV ligi?
REKLAMA
- Przygotowania do sezonu rozpoczęliśmy wraz z początkiem lutego. Trenujemy dwa razy w tygodniu na boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Spotkania ligowe rozgrywać będziemy w Grabówce i tam też będziemy trenować od marca. Wszystko ze względu na modernizację stadionu w Krynkach – tłumaczy Kamil Jackiewicz z LZS Krynki.
Do maja ma się zakończyć remont obiektu sportowego. Piłkarze będą mogli z niego korzystać dopiero na przełomie września i października.
SZCZEGÓŁY: Boisko ma być gotowe do maja [FOTO]
- Rozegraliśmy kilka gier kontrolnych. Przegraliśmy 4:2 z KS Michałowo oraz 2:0 z Czarni Czarna Białostocka. Wygraliśmy również dwa mecze - 9:3 z Bocianem Boćki i 2:1 z Puszczą Hajnówka. Rozegraliśmy jeszcze spotkanie z drużyną Pioniera Brańsk – relacjonuje Jackiewicz. - Nasza kadra w żaden sposób nie uległa zmianie. Jesteśmy obecnie na trzecim miejscu w tabeli i to miejsce jest gwarancją gry w barażach o awans do IV ligi. Realnie patrząc to jest właśnie nasz cel - utrzymanie pozycji numer trzy. Zadanie nie będzie łatwe, bo o to miejsce powalczą z nami minimum dwa kluby: Sokół Sokółka oraz Sparta Augustów. Dwa kluby ze zdecydowanie większymi możliwościami przede wszystkim finansowymi. Możliwości to jedno, a drugie to atut własnego boiska. Jesienią wygraliśmy w Krynkach wszystkie spotkania, a teraz każdy mecz zagramy poza Krynkami. To jest dla nas duża strata i najbardziej na tym możemy ucierpieć.
Pierwszy mecz po zimowej przerwie zostanie rozegrany w najbliższy weekend. Krynki podejmą Turośniankę Turośń Kościelna.
- To klasa okręgowa tutaj każdy może wygrać z każdym. Oczywiście są kluby, które podchodzą do tematu z wielkimi nadziejami na awans i są to Orzeł Kolno czy też Turośnianka. My natomiast skupić musimy się na sobie i w każdym kolejnym meczu robić wszystko co w naszej mocy, by na koniec sezonu usiąść wspólnie do podsumowania i nie mieć sobie nic do zarzucenia – stwierdza Kamil Jackiewicz.
(orj)