O czym mówią zwierzęta w wigilijną noc – opowiada Waldemar Sieradzki, nadleśniczy z Nadleśnictwa Krynki z siedzibą w Poczopku k. Szudziałowa.
Z racji swojej pracy spędza Pan sporo czasu w lesie. Zdarzyło się Panu usłyszeć, jak zwierzęta przemawiają ludzkim głosem?
Oczywiście. Zwierzęta przemawiają do nas przez cały rok, ale tylko w Wigilię mówią ludzkim głosem. Dotyczy to zarówno zwierząt domowych, jak też leśnych. Już wielokrotnie miałem okazję usłyszeć ich mowę. Rozprawiają o różnych rzeczach. Często skarżą się na postępowanie ludzi, którzy bezmyślnie niszczą przyrodę i krzywdzą inne stworzenia. Wtedy w ich głosie pojawia się smutek połączony z lekką wymówką. To skłania do refleksji. Zwierzęta podpowiadają nam też różne rozwiązania. Jednym z nich jest chociażby azyl dla chorych ptaków, który uruchomiliśmy w Nadleśnictwie Krynki. Kilka lat temu do Puszczy Knyszyńskiej trafiły z Białowieży dwie młode jałówki. To też była sugestia przekazana leśnikom przez same zwierzęta
To ciekawe. Jak mamy traktować ich uwagi?
Musimy pamiętać, że zwierzęta nigdy nie kłamią. Ogólnie nie znają one takiego pojęcia. Zwierzęta wiedzą, co jest dla nas najlepsze, zatem musimy ich słuchać. Dobrze na tym wyjdziemy.
Kiedyś gospodarze dzielili się opłatkiem ze swoim inwentarzem. Teraz ten zwyczaj odchodzi w zapomnienie. Chyba szkoda?
Czasy się zmieniają, a ludzie zapominają o dawnych zwyczajach – nie tylko o tym związanym z dzieleniem się opłatkiem ze zwierzętami. Nic na to nie poradzimy. Opłatek jest nośnikiem radości, dlatego trzeba dzielić się nim ze wszystkimi istotami, które żyją wokół nas.
Dziękuję za rozmowę.
(anad)