Grupa sokólskich radnych po raz drugi chce odwołania przewodniczącego Rady Miejskiej Roberta Rybińskiego. - Tak, wpłynął wniosek o odwołanie mnie oraz dwóch wiceprzewodniczących. Znalazło się pod nimi osiem lub dziewięć podpisów - mówi Robert Rybiński. - Idą wybory, pan Rybiński szykuje się na burmistrza. Na stanowisku przewodniczącego miałby większe możliwości promocyjne - wyjaśnia radny Łukasz Moździerski.
Radni głosowali wniosek o odwołanie Roberta Rybińskiego na nadzwyczajnej sesji 25 lutego. Inicjatorom zabrakło wtedy dwóch głosów. Jednego z radnych nie było podczas obrad (pisaliśmy o tym w tekście Chcieli odwołać przewodniczącego, ale go nie odwołali [FOTO, WIDEO]).
- O co może chodzić wnioskodawcom? Nie mam zielonego pojęcia. Zarzuty przedstawione na poprzedniej sesji przez pana Jerzego Kazimierowicza nie pokrywają się z prawdą. Demokracja polega jednak na tym, że nie zawsze większość ma rację, ale zawsze ma władzę - mówi Robert Rybiński.
- Podpisałem wniosek - przyznaje radny Jerzy Kazimierowicz. - Pan przewodniczący obiecał na poprzedniej sesji, e postara się być w porządku i już po chwili zdjął z porządku obrad punkt dotyczący odwołania wiceprzewodniczącej Rady Jadwigi Wysockiej.
- Z tego co wiem, taki wniosek wpłynął. Jak będę głosować? Zgodnie z moim sumieniem - mówi radny Sławomir Sawicki.
- Na poprzedniej sesji wyszła sytuacja, że nie było jednego kolegi. Idą wybory, pan Rybiński szykuje się na burmistrza. Na stanowisku przewodniczącego miałby większe możliwości promocyjne. Czy się uda? Mamy ten brakujący nam głos. A jeżeli ten wniosek nie przejdzie, świat się nie zawali. Ile razy będziemy próbować? Do skutku - stwierdza Łukasz Moździerski.
Kto mógłby kierować Radą, gdyby doszło do odwołania? - Na pewno nie ja. Najpewniej albo ktoś z młodych, albo ktoś z PiS - wyjaśnia Jerzy Kazimierowicz.
(is)