Decyzja o wypowiedzeniu umowy dzierżawy składowiska śmieci w Karczach zapadła wczoraj. Od dziś samochody wywożą już śmieci - stwierdził burmistrz Sokółki Stanisław Małachwiej na czwartkowej sesji Rady Miejskiej. - Jeśli spółka uszczelni nową kwaterę, wypowiedzenie zostanie cofnięte - wyjaśnił nam. Jeżeli tak się stanie, to najprawdopodobniej już wiosną nowe odpady będą mogły być zwożone do Karcz.
Okazją do omówienia sytuacji na składowisku śmieci w Karczach była obecność na sesji Wiesława Szwaczki, prezesa Euro Sokółki. Omówił on krótko sytuację spółki.
- W ubiegłym roku odnotowaliśmy przychód w wysokości 460 tys. zł. Jednak ze względu na koszty związane m.in. z zagospodarowaniem odpadów wynik spółki będzie ujemny. Sytuacja finansowa zmusiła nas do tego, żeby przyjmować odpady do zagospodarowania. Mieliśmy nakaz rozebrania hali i tak też się stało. Zamierzamy w tym roku ustawić w Karczach rozdrabniacz i sito, żeby przetwarzać odpady na terenie zakładu. Po mrozach ruszą prace związane z zakończeniem pierwszej kwatery - mówił Wiesław Szwaczko. - Do dziś Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie zajęło stanowiska w sprawie Karcz (czytaj tekst Śmieci w Karczach i bardzo duże pieniądze - red.) i nie wiemy, jaki będzie tego finał. Przed sądem toczy się też postępowanie z wniosku byłego udziałowca spółki, firmy Nowa Ekologia (więcej w tekście Euro Sokółka do sądu. Internetowy przegląd prasy - red.) - dodał.
- Gdy był pan na naszych poprzednich obradach, deklarował pan, że przedstawi zestawienie, ile dokładnie śmieci wyjeżdża z Karcz do Studzianek. Byliśmy z kolegami radnymi na składowisku w grudniu ubiegłego roku. Wizualnie śmieci tam przybyło. Opowiada pan o wspaniałych planach, tymczasem ludzie mówią, że jednego tylko dnia do Karcz zjechało ponad 50 ciężarówek ze śmieciami - stwierdził radny Piotr Kułakowski.
- Na życzenie burmistrza wstrzymaliśmy przyjmowanie odpadów - odparł prezes Euro Sokółki.
Przy okazji wyjaśniło się też, dlaczego od kilku dni przy wjeździe na składowisko stał patrol Straży Miejskiej (zwrócili nam na to uwagę nasi Czytelnicy). Pilnował on, aby załadowane odpadami ciężarówki nie przyjeżdżały do Karcz.
- Te odpady są po prostu wysypywane na ziemię, a nasze środowisko - narażone. Z frakcji podsitowej na zdjęciach zrobionych na składowisku mam tylko materac. Źle się tam dzieje i nie próbuje nas pan przekonać dokumentami, że jest inaczej - powiedział Piotr Kułakowski.
- Z tzw. bajkopisarzy pan jest ostatni. Cztery lata tu siedzimy jak krasnoludki. Ciągle obiecanki i obiecanki. Mieszkańcy na nas patrzą jak na idiotów - wypalił radny Władysław Bieszczad.
- Pan kłamie - zwrócił się do prezesa Euro Sokółki radny Sławomir Sawicki. - Mam tu przed sobą pismo podpisane przez szefa białostockiej Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Wynika z niego, że w dniu 5 listopada ubiegłego roku odmówił pan podpisania protokołu kontrolnego. Tyle było uchybień. Niech pan tego nie bierze do siebie. Mam pretensje do pana burmistrza Małachwieja, bo to on nic nie zrobił. Do WIOŚ w dniu 6 grudnia wpłynęła informacja o ciężarówkach przewożących odpady komunalne oraz niebezpieczne substancje. Policja zatrzymała dwa pojazdy. Kierowcy zeznali, że jechali do Karcz ze Studzianek. Ile tych samochodów dojechało jednak na wysypisko?
- Czyta pan dokument, który nie jest dokumentem końcowym. WIOŚ nie otrzymał od nas całej dokumentacji, bowiem jej część trafiła do marszałka województwa podlaskiego. Gdybym zaś podpisał protokół końcowy, to by oznaczało, że ze wszystkim, co w nim zapisano się zgadzam. Niektórzy zawiadamiają policję i WIOŚ, że wciąż coś rozlewam i zakupuję. A te organy reagują. Proszę nie imputować, że ja kłamię - odpowiedział Wiesław Szwaczko.
- Te wszystkie zarzuty były już przedmiotem doniesienia do prokuratury w Sokółce w 2011 roku. I wtedy umorzono śledztwo. To jest po prostu horror. Zamykanie składowiska odpadów trwało rok czasu. A najwięcej śmieci nawieziono do Karcz w ciągu właśnie tego roku. Tyle czekaliśmy na decyzję starosty. Przestańmy się oskarżać. Mamy to, co mamy: prokuraturę, sądy i opcję rządzącą - stwierdziła radna Jadwiga Bieniusiewicz.
- Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że odpady z Karcz do Studzianek nigdy nie wyjechały. Tymczasem mamy deponować kolejne. Nie oszukujmy się, gminie nikt nie pomoże. Należy wystąpić ze spółki - stwierdził radny Antoni Czaplejewicz.
Na zakończenie głos zabrał Stanisław Małachwiej: - Wczoraj zapadła decyzja o wypowiedzeniu umowy dzierżawy spółce Euro Sokółka. Jest taka decyzja, poszło pismo. Od dziś samochody wywożą śmieci z Karcz, ciężarówki jadą tylko w jedną stronę. Ktoś musiał to przerwać. Nowe śmieci wjadą, gdy będzie nowe pole składowe i budowa zakładu.
Co oznacza to w praktyce? - zapytaliśmy burmistrza w przerwie obrad. - Spółka ma się odnieść do naszych argumentów. Czas wypowiedzenia umowy dzierżawy wynosi trzy miesiące. Do Sokółki nie będą jechały śmieci. Jest harmonogram budowy. Jeśli Euro Sokółka uszczelni nową kwaterę, to wypowiedzenie zostanie cofnięte. Jeżeli tak się nie stanie, to będziemy musieli powołać własną spółkę, albo rozmawiać z kolejnym partnerem.
Według wcześniejszych deklaracji burmistrza Sokółki i Wiesława Szwaczki, w Karczach w pierwszej kolejności miałyby powstać pola składowe. To zaś - zgodnie z przedstawionymi dziś deklaracjami - możliwe byłoby już na wiosnę. Wtedy też można spodziewać się kolejnej rzeki odpadów, która ruszy w stronę Sokółki...
(is)
Czytaj też:
W Karczach mają powstać kwatery na śmieci. A reszta?