Można się było spodziewać tego, że mróz sprawi, iż rynek w Sokółce będzie niewielki. Ci, którzy zdecydowali się na zrobienie zakupów, robili to błyskawicznie, często nie wysiadając nawet z samochodów.
Damskie ciepłe "puchate" czapki można było kupić za 25 zł, najtańsze kurtki ocieplane kosztowały 150 zł. Chętni mogli nabyć uszanki z demobilu ("A ile pan da" - pytał sprzedawca). Zimowe buty męskie kosztowały około 50 zł. Jednak klientów było niewielu. - Byle do marca - podsumowała jedna ze sprzedawczyń.
Mimo mrozu oferowano jabłka. Aby nie zmarzły, trzymano je w samochodzie dostawczym. Kilogram owoców kosztował 2 zł.
Miód można było mieć za 30 zł za duży słoik. Za szufle do odśnieżania trzeba było zapłacić 13-16 zł. Miotełki z witek brzozowych kosztowały 5 zł. Było też stoisko z chemią gospodarczą. Szybko schodził suchy chleb w workach (po 8 zł), oferowano także żytni chleb na zakwasie (5,20 zł).
Można spodziewać się, że także w przyszłym tygodniu rynek będzie niewielki. Meteorolodzy zapowiadają bowiem nadejście siarczystych mrozów.
(is)
Poniedziałkowy rynek w Sokółce. Zdjęcia: