Kapela u Mudka to grupka dojrzałych ludzi o młodym duchu. Zajrzeliśmy na jedną z prób zespołu i porozmawialiśmy o jego ciekawej historii.
- Kapela u Mundka istnieje już 10 lat, ale gramy od ponad 35 lat, bo wcześniej męska cześć składu jeździła na wesela w Sokółce i okolicach. Kiedyś, jak graliśmy na weselach, to było zupełnie inaczej. Graliśmy na żywo, bez wzmacniaczy i głośników. Zazwyczaj na weselu musiał być saksofon, akordeon i perkusja. Grało się do białego rana, często nawet parę dni. W rejonach Krynek i Szudziałowa zdarzało się tak, że jechało się furą zaprzęgniętą w konia już w piątek, aby grać na wieczorze kawalerskim czy panieńskim, często w stodole lub na "płaszczatce" - takim podeście zbitym z desek, a kończyło się po poprawinach w poniedziałek. Po wieczorze kawalerskim wstawaliśmy około 8 rano, jedliśmy śniadanie, po czym grając witaliśmy gości przybywających do domu pana młodego. Śluby w kościele były o godzinie 10 rano, więc często już o 12 zaczynaliśmy grać na weselu, które najczęściej było w normalnym domu lub w stodole. Później często organizowano je w remizach. Kiedyś nie było takich wspaniałych sal weselnych jak teraz, ale wszystko miało swój klimat - wspominają panowie z kapeli.
- Na weselu nie było oczepin, a tort był podawany na sam koniec. Lało się dużo wódki, na wioskach było bardzo smaczne jedzenie. Na takich weselach najczęsciej grało się takie utwory jak "Na sianeczku", "Biały miś", "Szła dzieweczka" oraz różne walczyli czy fokstroty. Średnio wesela było na około 60 osób, czasem na prawie 100, ale te uchodziły za naprawdę duże - dodają.
Kapela u Mundka nie występuje wyłącznie w Sokółce czy w powiecie sokólskim.
- Zdarzało nam się grać na Białorusi, Nad Niemnem oraz w Białymstoku, na licznych przeglądach kapel takich jak nasza. Często grało się na komuniach świętych lub na święceniach kapłańskich, już nie wspominając o licznych festynach, dożynkach czy akcjach oraganizowanych przez różne stowarzyszenia charytatywne oraz na kuligach. Większość naszych odbiorców to osoby już dojrzałe, ale coraz częściej młodzi sie interesują taką wspaniałą muzyką, która jest miła dla ucha i często opowiada o różnych historiach. Występując w różnych miejscach mogliśmy poznać wiele ciekawych osób. Znamy wiele osób z naszego powitau jak wójtowie czy burmistrzowie, ostatnio poznaliśmy panią prezydentową Danutę Wałęsę - opowiadają członkowie kapeli.
Zespół regularnie ćwiczy na próbach.
- Teraz spotykamy się raz lub dwa razy w tygodniu. Dziękujemy Sokólskiemu Ośrodkowi Kultury za użyczenie nam sali, gdy tylko jest wolna. Staramy się też tworzyć własne utwory. "Nie żeń się, bracie", "Witamy was" czy "Na Grodzieńskiej pod Sokołem" - to nasze kompozycje - opowiadają muzycy. - Chcielibyśmy, aby zdrowie i humor zawsze nam dopisywały oraz aby nadal nas zapraszano na różne uroczystości. Cieszymy się, że możemy umilić komuś czas i sprawić przyjemność. Kochamy to, co robimy i to jest najważniejsze.
Kapela u Mundka występuje w składzie:
Edmund Kundzicz - akordeon,
Stanisław Wróblewski - perkusja,
Roman Bielawski - saksofon,
Jerzy Żukowski - gitara basowa,
Helena Kundzicz - wokal,
Urszula Góryń - wokal,
Jadwiga Nareń - wokal.
(SzW)
Kapela u Mundka podczas próby. Zdjęcia:
Kapela u Mundka. Wideo: