Musical wybrali artyści, on obsadził w nim role. Na początku nie każdemu podobały się jego decyzje, ale po premierach zadowoleni są wszyscy.
- Małgosia Piasecka bardzo chciała grać Moly, ale ja od początku wiedziałem, że dla niej skrojona jest rola charyzmatycznej Ody. I nie myliłem się - mówi z dumą Rafał Supiński, reżyser wyjątkowego widowiska, które możemy oglądać na deskach białostockiej opery.
To Musical Ghost. Bardzo wymagający pod każdym względem, nie tylko scenicznie. Kluczowe są rzecz jasna postacie. Reżyser sam dopasowywał do nich swoich podopiecznych, kierując się intuicją i doświadczeniami z poszczególnymi aktorami. Supiński bowiem pracuje z nimi od lat.
Widzowie, którzy tłumnie odwiedzają operę, są zachwyceni spektaklem. A to najlepszy dowód na to, że Rafał obsadzając role wiedział co robi. Zadowoleni są też sami aktorzy. Za nimi wiele miesięcy ciężkiej pracy. Reżyser nadzorował ją w tak genialny sposób, że właściwie wykreował dwa spektakle. Scenariusz jest ten sam. Ale przy pierwszej obsadzie publiczność uczestniczy w show. Przy drugiej na widowni panuje cisza, a goście ukradkiem ocierają łzy.
- Trzeba pamiętać, że choć odbiorcy są zachwyceni naszym widowiskiem, to jego obsada składa się z amatorów. Błędy więc winny być wybaczane - śmieje się Rafał.
Zaznacza też, że postacie z obsady Ghosta były bardzo trudne do odegrania, każdy z ich odtwórców był przygotowywany inaczej, wszyscy wymagali dużo poświęcenia i uwagi instruktorów. Próby trwały długo, bo blisko dwa lata. Ale było warto. Bo Musical Ghost robi na widzach wrażenie.
- Nie tylko jako dumny, szczęśliwy reżyser uważam, że to po prostu warto było zobaczyć. Nasz Musical pełen był przepięknych choreografii, niesamowitych scenografii - podsumował Supiński.
sokolka-powiat.pl
* Materiał zlecony