Truskawki można dziś było kupić już za 3,50 zł, czereśnie kosztowały 7 zł za kilogram, a najtańsze jabłka - 1,10 zł. W pewnym momencie można się zaś było poczuć jak na tureckim suku.
Wbrew naszym przewidywaniom, ceny truskawek nie utrzymały się na 5 złotych. Większość sprzedających te smakowite owoce na poniedziałkowym rynku chciała za ich kilogram 4 zł, choć był też pan, który oferował je po 3,50 zł. Za czereśnie trzeba było zapłacić 7 lub 8 zł, ogórki gruntowe kosztowały 3,50 zł. Cena najtańszych pomidorów wynosiła 3,50 zł, ale za lepsze gatunki trzeba było zapłacić nieco więcej. Pojawiły się też grzyby. Garść kurek kosztowała 5 zł, większa torebka - 10 zł.
Były też króliki po 25 zł za sztukę.
Tłumek gapiów ustawił się przy stoisku z tarkami do warzyw, z wymiennymi ostrzami. Komplet kosztował 15 zł (wraz z nożykiem), a sprzedawcy uwijali się, żeby zademonstrować zalety urządzenia. Prawdziwie wschodnie podejście do handlu można było jednak odczuć podczas negocjacji z handlarzem, który oferował szwajcarskie noże ceramiczne.
- Ile to kosztuje?
- Sto złotych, znakomite, proszę spojrzeć - stwierdził sprzedawca, zatrzymał się na środku chodnika i zaczął kroić tekturę.
- Nie, dziękuję.
- Proszę zaczekać, osiemdziesiąt, siedemdziesiąt... - zachęcał młody człowiek. - No to ile pan da? - wypalił.
Zapewne po dłuższych targach dałoby się kupić ten towar za połowę pierwotnie oferowanej ceny. Jak na Bliskim Wschodzie. Zdjęcie noży wykonanej w kosmicznej technologii udało nam się wykonać gratis.
(is)
Poniedziałkowy rynek w Sokółce. Zdjęcia: