Miłość, śmierć i Podlasie. Tak właśnie odpowiadam, gdy ktoś mnie pyta, co w sobie kryje mój nowy kryminał, którego akcja rozgrywa się w Białymstoku i Sokółce - stwierdza Marta Łysek, autorka książki „Ciało i krew”. Dodaje, że jest to lekka powieść kryminalna, który nie epatuje przemocą, za to (wbrew gatunkowi) pokazuje piękno i spokój Podlasia.
- Jestem pisarką i dziennikarką i zakochałam się w Podlasiu dokładnie sześć lat temu, kiedy po pięciu godzinach nocnej jazdy z Krakowa zobaczyłam w mroźny lutowy dzień białostocki rynek, oszronioną katedrę i poznałam cudownie otwartych, zdolnych i gościnnych ludzi. A gdy latem odwiedziłam Sokółkę, byłam pewna: to tutaj musi się rozegrać akcja mojej kolejnej książki. Książki, w której sacrum miesza się z profanum, a krakowski dziennikarz śledczy przyjeżdża na Podlasie, by niespodziewanie stać się podejrzanym w sprawie o morderstwo, tuż obok lokalnego wikarego, na którego miał tutaj... szukać haków. Czy słusznie? Co na ten temat sądzi wąsaty i szczęśliwie żonaty nadkomisarz policji? I dlaczego nie zgadza się z nim młodsza aspirant z tajemniczą przeszłością? Czy to przypadek, że zbrodnia wydarza się dokładnie podczas przygotowań do pierwszej komunii w pobliżu eucharystycznego sanktuarium, jednego z dwóch takich wyjątkowych miejsc w Polsce? - opowiada Marta Łysek.
„Ciało i krew" to lekki kryminał, książka „wychodzona" po Białymstoku i Sokółce, konsultowana przez ludzi Podlasia, zawierająca wątki nieoczywiste i bohaterów z krwi i kości, z którymi można się utożsamić. A na pewno można ich szczerze polubić. Nawet tego z Krakowa.
- Tak, ja też jestem z Krakowa. Nie, główny bohater nie jest moim alter ego - dodaje autorka.
Tu można przeczytać fragment kryminału:
https://wydawnictwowam.pl/sites/default/files/cialo_i_krew_skrot.pdf
Marta Łysek opowiada o swojej książce:
opr. (pb)