W sobotę i niedzielę wieczorową porą odwiedziliśmy parking przed Urzędem Miejskim w Sokółce. Tym razem zamiast notesu i aparatu mieliśmy CB radio.
Piątek, sobota i niedziela. W ciągu dnia jest tam pustawo. Po zmierzchu na parking zaczynają zjeżdżać samochody. Niby nic w tym dziwnego, w końcu to miejsce spotkań młodych ludzi, zarówno z samej Sokółki, jak i z okolicznych wsi. Parking nazywany po prostu "placykiem" jest miejscem znanym. Zazwyczaj samochody parkują blisko siebie, by młodzież mogła rozmawiać ze sobą przez otwarte okna aut. Natomiast gdy jest zimno, wtedy kierowcy i pasażerowie komunikują się z sobą za pomocą CB radia.
- Jak jest nudno, to się jedzie na placyk, bo tutaj zawsze ktoś znajomy jest. Jak się za długo siedzi, to jedzie się po coś do Tesco. Jak się wróci, to zawsze ktoś nowy jest na placyku - mówi nam przez CB jeden z kierowców.
- Dziewczyny są często, to można coś poderwać - dodaje inny.
- Zazwyczaj się stoi i gada z kumplami, a to o samochodach, a to o czymś innym. Można kogoś nowego poznać, ale na ogół my się wszyscy znamy. Nawet po samochodzie można poznać, kto jedzie - mówi kolejny kierowca. - Kiedyś więcej osób przyjeżdżało. Teraz zrobili monitoring na placyku i policja często przyjeżdża i - ot tak sobie - nas spisuje. A my tylko sobie stoimy. Jak ma się problem z autem, to można się poradzić chłopaków, którzy przyjeżdżają, bo się znają na rzeczy - dodaje.
- Raz widziałem jak w jednym aucie taka parka się "kotłowała". Tu się normalnie kabarety czasami dzieją. Prawie każdy ma CB radio i nasłuchujemy kanału 19. To kanał ogólny. Czasami ktoś zapyta o drogę, to się mu doradza. Czasami przechodzimy na inny wolny kanał i tam gadamy nie wychodząc z samochodów. Bywa że ktoś śpiewa na CB albo śmiejemy się z czegoś - opowiada nam inny kierowca stojący na placyku.
- Dziewczyny to zazwyczaj wolą wysiadać i stać na parkingu. Czasami jak ze straży pożarnej wyjeżdża kilka jednostek na sygnale, to zazwyczaj ktoś z placyku jedzie za wozami strażackimi, np. na pożar czy wypadek - mówi nam Andrzej, młody kierowca.
- Co w domu robić? Jechać do Białegostoku się nie chce i jest daleko. Aby pójść do knajpy czy gdzieś, to trzeba mieć kasę. Tutaj zawsze ktoś jest i można zagadać z ziomkami - stwierdza jego kolega.
- Kierowcy pić piwa nie mogą, ale kumple na tylnym siedzeniu to piją browarki. Co w tym złego? Jeszcze jeździmy po kebaby albo do Tesco po jakieś rzeczy - mówi inny kierowca.
- Jak z daleka się przyjeżdża do Sokółki po zakupy albo po coś tam, to placyk trzeba odwiedzić obowiązkowo - dodaje pasażer.
Na parkingu jedne auta przyjeżdżają, po chwili znikają, by znów pojawić się na placyku. Często trafiają tu kierowcy z miejscowości oddalonych nawet o 20 kilometrów od Sokółki. Latem bywa tu naprawdę tłoczno. W każdym aucie przeważnie jest komplet osób, ale to nie reguła.
Placyk to po prostu miejsce spotkań sokólskiej młodzieży.
(SzW)
Parking, na którym spotyka się młodzież. Zdjęcia: