4 marca 2022 r. (piątek) o godz. 17 w siedzibie Sokólskiego Ośrodka Kultury – w Kamienicy Tyzenhauza (ul. Piłsudskiego 1) odbędzie się promocja książki Stanisława Sańko.
Stanisław Sańko (1924-2008) przez całe życie mieszkał w Sokolanach, uprawiając ziemię, a w wieku 77 lat zaczął spisywać dzieje mieszkańców wsi oraz losy własnej rodziny. Przez kilka lat regularnie notował swoje wspomnienia w zeszytach, które następnie opracował jego syn – Czesław Sańko.
Publikacja „Wspomnienia zapisane w zeszytach” Stanisława Sańko sięga chronologią czasów zaborów – informacji pochodzących z opowieści osób starszych, by przenieść czytelników w okres międzywojenny i dalej w czas okupacji niemieckiej i radzieckiej. Wspomnieniom wojennym poświęca autor bardzo dużą część swojej książki. Znajdziemy tu relację świadka historii, który opisuje swojej rodzinne strony i ich dzieje z prostotą i mądrością człowieka doświadczonego przez wojnę i podobnie jak jego sąsiedzi z trudem odbudowującego się w czasach powojennych. Jest to opowieść traktująca również o dziejach chóru parafialnego w Sokolanach i w końcu dziejach samej parafii.
Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny. W czasie spotkania będzie można zakupić publikację.
Fragment publikacji (rozdział „Pamiętny wrzesień"):
„Nadszedł sierpień 1939 roku. Wojna wisiała w powietrzu, wszyscy to czuliśmy. Wojsko Polskie zaczęło urządzać manewry, niektórych mężczyzn powołano do rezerwy na przeszkolenie. Gdy wrócili do domu, zaraz zostali powołani ponownie do służby.
(...)
1 września przygotowywaliśmy się u sąsiada do młócenia żyta cepami. Było spokojnie, lecz nagle usłyszeliśmy od strony Sokółki wybuch, a potem drugi, od strony Kundzina. Wtedy ludzie byli przekonani, że na pewno to już wojna. Nazajutrz nad wsią z północy na południe przeleciał niemiecki samolot. Leciał bardzo nisko. Żołnierze, którzy mieszkali u Chocieja, gdy usłyszeli warkot samolotu, schowali się do stodoły. Na podwórku pozostała jednak kuchnia polowa, którą pilot zauważył i zaczął strzelać z karabinu maszynowego. W wyniku tego ostrzału spaliły się dwie stodoły, nie było rannych ani zabitych. Poczuliśmy jednak przedsmak wojny i jej grozę.
Uformowane z rezerwistów plutony, kompanie i pułki kierowane były na front. Na naszych terenach w pierwszych dniach wojny panowała cisza i spokój, walki odbywały się w innych rejonach. Później od strony Sokółki dobiegły odgłosy wystrzałów karabinowych. Ludzie mówili, że do miasta podchodzą Niemcy. Przez naszą wieś, od strony Dąbrowy w kierunku Sokółki, przejechał trójkołowy motocykl z kolebą, z trzema niemieckim żołnierzami. Żołnierz siedzący w koszu miał rkm (ręczny karabin maszynowy). Nadal było cicho, lecz nazajutrz około godziny dziewiątej usłyszeliśmy od strony Sokółki hałas, dobiegający z szosy. Wyszliśmy z domów, aby zobaczyć co się dzieje.
Od Sokółki zbliżała się do wsi kolumna niemieckiego wojska".
opr. (or)