Budowa lotniska w Kraśnianach, pomnik Lenina w centrum Sokółki i wielka, czerwona gwiazda lśniąca nad ulicą Białostocką. Publikujemy wspomnienia naszego Czytelnika z lat 1939-41.
W celu podkreślenia swojej obecności w mieście, Sowieci zawiesili nad ulicą Białostocką wielką, podświetlaną czerwona gwiazdę. Drugim ich propagandowym posunięciem było zniszczenie Pomnika Wolności, stojącego w parku. Zlikwidowano ostrosłup z patriotycznymi inskrypcjami i na postumencie ustawiono pomnik Lenina.
Władze sowieckie chciały nadać pozory normalnego życia społecznego. Została uruchomiona szkoła podstawowa, ale z językiem rosyjskim. Wszystkie dzieci podlegające obowiązkowi szkolnemu musiały iść do szkoły. Zeszyty były produkcji radzieckiej, z ukośnymi kratkami, do starannego, kaligraficznego pisania liter alfabetu rosyjskiego.
Rosjanie byli zszokowani wysokim poziomem życia Polaków. Wmawiano im, że w Polsce jest ucisk ludności i nędza. Spotkali się z dobrobytem, który skutecznie unicestwiali swoimi rządami. Z czasem pracownicy administracji cywilnej i oficerowie sowieccy stacjonujący w koszarach zaczęli ściągać do Sokółki swoje rodziny. Oficerowie z żonami lokowali się w prywatnych domach, zajmując lepsze pokoje. Pamiętam, że w naszym domu mieszkała Rosjanka z mężem oficerem. W stosunku do naszej rodziny zachowywali się poprawnie. Rodzice źle ich nie wspominali. Zajmowali duży pokój. Nam została sypialnia i kuchnia.
Rosjanie rozbudowali przy ul. Siennej, duży budynek łaźni miejskiej, zwany z ruska banią. Budynek ten stoi do dziś.
W 1940 roku Sowieci zaczęli budować koło Kraśnian lotnisko wojskowe. Okoliczną ludność zobowiązano do niewolniczej pracy przy tej budowie. Rolnicy musieli obowiązkowo dostarczać wyznaczone ilości kamieni polnych, podstawiać podwody konne, osobiście świadczyć pracę fizyczną. Przy lotnisku pracowało bardzo dużo Rosjan ściągniętych w trybie karnym z głębi ZSRR. Ludzie ci skoszarowani byli w stodołach rolników w Kraśnianach, Woronianach i Gliniszczu. Głównym inżynierem budowy lotniska był Rosjanin Gardiejenko. Tempo pracy przy budowie lotniska było bardzo duże. Nie było maszyn budowlanych. Wszystkie prace ziemne wykonywano ręcznie. Po zniwelowaniu terenu zaczęto wykładać lotnisko dużymi, sześciokątnymi, betonowymi płytami.
Granica niemiecko-rosyjska była za Lipskiem, około 40 km od Sokółki. Gardiejenko nie był zwolennikiem władzy radzieckiej. Wszedł w bliski kontakt z mieszkańcami Kraśnian, Miltykiem i Bałdowskim. W trójkę zaplanowali ucieczkę do Niemiec. Zamiar swój zrealizowali. Gardiejence udało się przekroczyć granicę. Bałdowskiego straż graniczna postrzeliła i ujęła. Ślad po nim zaginął. W odwecie rodziny Miltyka i Bałdowskiego wywieziono na Syberię. Miltyk już w Rosji dostał się do armii Andersa. Zginął na terenie Włoch po bitwie pod Monte Cassino. Rodzina jego szczęśliwie wróciła do Kraśnian.
Rosjanie w Buchwałowie, w pomieszczeniach zarekwirowanych od właściciela majątku Antoniego Drożdżewicza, zorganizowali szpital zakaźny. Drożdżewiczowi zabrano całe mienie: budynki, inwentarz oraz płody rolne. Szpitalem kierował Żyd przybyły ze wschodu, dr Rapaport. Po pewnym czasie zastąpił go dr Muchin, felczer. Było tam wielu chorych, których nie było czym leczyć.
W 1940 roku szpital przeniesiono do Kurył do budynków rolnika Ignacego Pietrasza. W Buchwałowie powstała Maszyno-Traktornaja Stancja. Pod koniec 1940 roku szpital ponownie przeniesiono do Buchwałowa. W Kuryłach urządzono sierociniec - dietskij dom.
Ludzie żyli w ciągłej niepewności. Kto miał możliwość, krył się lub uciekał na stronę niemiecką. Zbiegli: Bolesław i Alfons Daszuta - bracia z ul. Białostockiej. Ich rodziców wywieziono na Syberię, skąd szczęśliwie wrócili do domu w 1946 roku. Zbiegli również: Bursa, Leszczyński, Stanisław Repucha, Zygmunt Sylwestrowicz - lekarz powiatowy, Dominik Pietrasz - adwokat, Ignacy Pietrasz wraz z rodziną, Kalisz - referent spraw wewnętrznych w starostwie, Witold Biziuk - harcmistrz, nauczyciel, Chackiel i Indurski - bardzo bogaci Żydzi.
W 1940 roku zaczęto wydawać ludności sowieckie dowody osobiste. Tym samym Polacy mimo woli stawali się obywatelami Związku Radzieckiego.
Pomimo okupacji życie toczyło się swoim torem, chociaż pod groźbą zsyłki na Syberię.
Z czasów okupacji sowieckiej, utkwiła w mojej pamięci czerwona gwiazda, świecąca wieczorem nad ul. Białostocką, rodzina oficera sowieckiego mieszkająca w naszym domu i pododdziały sowieckich żołnierzy maszerujących ul. Białostocką, zwartym szykiem, ze śpiewem, w kierunku bani na ul. Siennej. Każdy taki przemarsz ze śpiewem pododdziału wojskowego był drwiąco kwitowany przez naszą matkę: "Śpiewają głośno, bo chcą zagłuszyć swój głód".
opr. (is)