Na projekty wpłacono 2190 zł, w tym 100 funtów. Wraz z pieniędzmi pozyskanymi z licytacji wyszło w sumie 2310 zł - mówi Maria Talarczyk, prezes Fundacji Sokólski Fundusz Lokalny - o akcji, która odbyła się w miniony czwartek i nie przebiegła po myśli organizatorów.
Giving Circle to pierwsze takie wydarzenie w Sokółce.
- Pomysł pochodzi z Londynu. Chcemy zebrać pieniądze na projekty, które będą realizowane przez pięć grup, które tu zaprosiliśmy. Na ten cel otrzymaliśmy niewielką kwotę z Urzędu Miasta oraz z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Polega to na tym, że najpierw zaprezentowane zostaną projekty. Później wystąpi ambasador każdej grupy, który ma przekonać darczyńców, by zadeklarowali kwotę na dane przedsięwzięcie. Będzie to więc swego rodzaju licytacja. Chcemy zebrać około 10 tysięcy złotych. Później chcemy też dofinansować organizacje w programie Działaj Lokalnie. Będą więc one miały szansę zdobyć swój własny wkład do projektów. Przykładowo - Szkoła Podstawowa Nr 1 zbiera pieniądze na stroje dla zespołu tanecznego - wyjaśniła nam w czwartek wieczorem Maria Talarczyk.
Przebieg imprezy był jednak inny od założonego scenariusza.
- Okazało się komu naprawdę zależy na organizacjach pozarządowych i nas kulturze. Zawiedli na całej linii samorządowcy. Niektórzy mieli swoje powody. Usprawiedliwiał się pan Baszko, pan starosta... Nie dopisali przedsiębiorcy, mimo, że zaproszenia były rozesłane bardzo wcześnie. Zaprosić mieli ich głównie ci, co chcą realizować projekty. Można powiedzieć, że na tę liczbę osób, które przyszły, to większej od uzyskanej kwoty zapewne nie zebralibyśmy również na balu charytatywnym. To początek, chociaż trudny, ale daje do myślenia - podsumowała licytację prezes SFL.
(is)