Za jego przyczyną chorzy odzyskują zdrowie, morze się ucisza, a czarty uciekają. Tak przynajmniej głosi pieśń zaadresowana do świętego Antoniego Padewskiego. Śpiewali ją dzisiaj na rozpoczęcie mszy świętej wierni zgromadzeni w sokólskim sanktuarium Cudu Eucharystycznego. Właśnie 13 czerwca Kościół katolicki wspomina wyjątkowego kaznodzieję z zakonu franciszkanów.
- Święty Antoni jest nam dany jako wzór człowieka wierzącego, chrześcijanina. Mieszkańcy Sokółki potrzebują wstawiennictwa tego świętego, aby nie zagubić się w dzisiejszym świecie - mówił podczas głównej mszy świętej odpustowej ks. Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii pw. św. Antoniego Padewskiego, dziekan sokólski.
Choć mamy wtorek, święto patrona sanktuarium nawet w środku dnia przyciągnęło do świątyni setki wiernych. Suma koncelebrowana pod przewodnictwem ks. Andrzeja Proniewskiego - rektora Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku, nie różniła się zbytnio, poza paroma wyjątkami, od typowego niedzielnego nabożeństwa.
Na zakończenie mszy świętej celebrans poświęcił chleb św. Antoniego, który został rozdany wiernym. Według tradycji Kościoła, jest on symbolem uczynków miłosierdzia względem duszy i ciała oraz znakiem gotowości niesienia pomocy ubogim i głodnym. Następnie kapłani wraz z wiernymi odprawili nabożeństwo czerwcowe oraz odmówili litanię do patrona świątyni. Pomimo sporego deszczu wzięli też udział w procesji wokół kościoła, będącej formą wyznania wiary oraz oddania czci Najświętszemu Sakramentowi.
Po każdym nabożeństwie wierni obchodzili dzisiaj na klęczkach ołtarz wraz z trzymanymi w rękach świecami wotywnymi, zawierzając w ten sposób swoje prośby św. Antoniemu. Po większości nabożeństw kapłani błogosławili też dzieci.
Święto patrona parafii dawało możliwość uzyskania odpustu zupełnego na zwykłych warunkach, do których należy m.in. stan łaski uświęcającej oraz modlitwa w intencji Ojca Świętego.
Sokólska świątynia została konsekrowana pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego ponad 150 lat temu, dokładnie 9 czerwca 1850 roku przez ordynariusza wileńskiego biskupa Wacława Żylińskiego (wcześniej kościół był pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny). Wtedy też właśnie w głównym ołtarzu umieszczono obraz nowego patrona. Pozostawiono jednak również wizerunek Matki Boskiej. Dzisiaj obrazy te zmienia się, w zależności od okoliczności liturgicznych, za pomocą mechanizmu elektrycznego.
Sam św. Antoni jest postacią ciekawą. Urodził się w końcu XII wieku w Portugalii. Mając zaledwie 15 lat wstąpił do klasztoru kanoników regularnych św. Augustyna. Żyjąc jako zakonnik zdobywał wykształcenie, nie tylko z dziedziny teologii, ale też z nauk przyrodniczych. Na kapłana został wyświęcony w 1219 r. Wkrótce potem, pod wpływem uroczystości związanych z relikwiami pięciu franciszkańskich męczenników, zdecydował się na zmianę zgromadzenia na zakon św. Franciszka. Dopiero wtedy przyjął imię Antoni (od chrztu nosił imię Fernando).
Niedługo potem stał się rozpoznawalny jako wybitny kaznodzieja m.in. w północnych Włoszech. W dzisiejszej Italii wystarczy podobno użyć samego słowa „święty”, jeżeli ma się na myśli Antoniego z Padwy (największą popularność zyskał za życia w Arcella, dzisiaj jednej z dzielnic Padwy - miasta w północno-wschodnich Włoszech).
Zakonnik dał się też poznać w południowej Francji. Z tego kraju wywodzi się właśnie określenie „chleb św. Antoniego”. To właśnie tam w 1890 roku w Tuluzie Ludwice Buouffier zepsuł się zamek do sekretarzyka. Zaczęła więc modlić się do świętego, obiecując, że w zamian za pomoc złoży ofiarę na ubogich. Wkrótce miało się okazać, że zamek naprawił się bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka.
Znana jest też inna historia. Według niej, niespełna dwuletni chłopiec wpadł do misy z wodą. Zrozpaczona matka wyjęła nieżyjące dziecko i zaczęła prosić św. Antoniego, aby przywrócił je do życia. W zamian miała ofiarować biednym tyle kilogramów mąki, ile ważył jej syn. Prośby miały zostać wysłuchane.
Święty Antoni jest znany przede wszystkim jako patron ubogich. Chlebem świętego Antoniego określa się nie tylko wypiek, ale także jałmużnę, składaną na biednych. Franciszkanin jest też uznawany za orędownika m.in. dzieci, górników, małżeństw i narzeczonych, położnic oraz podróżnych. Modlitwa do niego, według wierzeń katolików, jest też skuteczna przy poszukiwaniu zaginionych osób i rzeczy.
Dającym do myślenia jest być może fakt, że pieśń, którą zwyczajowo rozpoczyna się nowennę do patrona sokólskiego sanktuarium, zaczyna się od słów: „Jeśli cudów szukasz, idź do Antoniego...”.
(mik)