Ruch (i utarg) na dzisiejszym rynku cieszył nawet największych malkontentów wśród sprzedawców. - Jest nieźle - powiedział nam po chwili zastanowienia pan z jednego ze stoisk z warzywami. Pojawiły się pierwsze truskawki z Polski, które schodziły jak świeże bułeczki.
Pomidory można już było kupić za 3 zł za kilogram, choć cena tych ładniejszych zaczynała się od 5 złotych, zaś malinówki (ładne) kosztowały 6,50 zł. I chętnych nie brakowało. Wciąż spory był wybór krzewów i sadzonek kwiatów oraz warzyw. Meteorolodzy nie zapowiadają już przymrozków, spóźnialscy ogrodnicy mogą więc brać się żywo do pracy.
Było stoisko z litewskim (i nie tylko) chlebem. Ajeru (na tataraku, z kminkiem) oraz starolitewski (z dżemem) kosztowały 8 zł za kilogram, zaś żytni z Białowieży - 5 zł za kilogram.
Grabie można było kupić już za 10 zł, kurczaki - za 16-18 zł, a drewniane grzybki do ogródka - za 5 zł. Spory był wybór bielizny, odzieży i butów. Cena najtańszego biustonosza wynosiła zaledwie 8 zł.
Najtańsze tunery do odbioru telewizji cyfrowej kosztowały 100 zł. Za konika ozdobnego z furą sprzedawca prosił 400 zł. Kibice zaś mogli zacząć kolekcjonowanie ubioru i gadżetów na Euro 2012. Koszulka z napisem Polska kosztowała 25 zł.
Tymczasem na ryneczku w centrum Sokółki pojawiły się pierwsze truskawki z Polski. Kilogram owoców kosztował 11 zł, ale chętnych nie brakowało.
(is)
Na rynku w Sokółce. Zdjęcia: