42-letni myśliwy z Sokółki stanął przed białostockim sądem. Zarzuca się mu usiłowanie zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem - informuje Polskie Radio Białystok.
To efekt głośnej sprawy z marca tego roku. Straż leśna Nadleśnictwa Czarna Białostocka znalazła mięso naszpikowane ponad 80 wędkarskimi haczykami. Była to pułapka na rysia lub wilka. Ponacinany na całej powierzchni fragment mięsa, o długości 70 cm, był zawieszony na wysokości około dwóch metrów nad ziemią. Kłusownik naszpikował go 51 specjalnymi kotwiczkami oraz 31 haczykami wędkarskimi - pisaliśmy w teście Pułapka na rysia. Mięso naszpikowane haczykami [FOTO].
Mięso odnalazł spacerowicz i zgłosił to służbom leśnym. Te wpadły na trop myśliwego.
42-latek nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że to on odnalazł niebezpieczne mięso, jednak nikomu tego nie zgłosił, bo chciał złapać sprawcę. Dlatego właśnie ustawił w pobliżu przynęty fotopułapkę. To dzięki temu urządzeniu udało się wpaść na jego trop.
Straż leśna ustaliła, że kilka dni przed ujawnieniem przynęty oskarżony wykupił cały zapas wędkarskich haczyków w jednym ze sklepów. Mimo to w jego winę nie wierzy nadleśniczy i łowczy na terenie Puszczy Knyszyńskiej Jacek Sokołowski. Dodaje, że jeśli sąd potwierdzi winę, jego kolega z koła łowieckiego zostanie usunięty z grona myśliwych - informuje Polskie Radio Białystok.
Myśliwemu grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
opr. (is)