O problemach z funkcjonowaniem przychodni ginekologicznej w sokólskim szpitalu napisała nasza Czytelniczka. - Temat jest do wyjaśnienia - powiedział Jerzy Kułakowski, dyrektor placówki.
"Piszę w sprawie naszej nowej kadry lekarzy na oddziale jak i w przychodni ginekologiczno-położniczej. Oddział super, zjeżdżają się pacjentki z całego województwa. Brawo - o to chodziło. Natomiast o przychodni wszyscy zapomnieli, a pacjentki siedzą pod drzwiami, czekają na lekarza, a po dwóch godzinach wychodzi pielęgniarka i oznajmia, że lekarz nie dojedzie" - poinformowała Czytelniczka. "Pacjentki pracujące zawodowo muszą brać cały dzień wolnego, żeby udać się do szanownych ginekologów, bo ci spóźniają się nawet i po trzy godziny, nie wspominając o pacjentkach ciężarnych i pracujących" - dodała.
O sprawę zapytaliśmy Jerzego Kułakowskiego.
- Przychodnia działa na podobnych zasadach, co oddział szpitalny (w więc kierują nią lekarze z Białegostoku, czytaj tekst "Z punktu widzenia pacjentek nic się nie zmieniło" - red.). Dwa lub trzy razy zdarzył się taki przypadek, że lekarz nie dojechał, a my organizowaliśmy zastępstwo. Do nas docierały raczej sygnały, że pacjentki są zadowolone. Tak czy inaczej na pewno wyjaśnimy sprawę - stwierdził Jerzy Kułakowski.
(is)