Dlaczego sokólscy gimnazjaliści wybierają szkoły w Białymstoku? Niż demograficzny, oferta edukacyjna, moda, życie w wielkim mieście? Czy ten trend da się odwrócić? Czy szkoły średnie w powiecie sokólskim przetrwają?
Michał Matyskiel, burmistrz Suchowoli, były dyrektor Zespołu Szkół w Suchowoli: - To bardzo skomplikowany problem. Od kilku lat obserwujemy modę na naukę w dużym mieście. Stwarza to więcej możliwości, oferta edukacyjna jest tam bogatsza. Młodzież ceni także możliwość oderwania się od domu. Kiedyś działo się tak po ukończeniu 18 roku życia, teraz - kilka lat wcześniej. Bywa, że uczniowie wybierają byle jaką szkołę, aby tylko była ona w Białymstoku. W wielkim mieście czują się anonimowi, niezależni.
Duża jest rola samorządów, by wzmacniać ofertę edukacyjną, ale też ważne by w mniejszych miejscowościach także poza szkołą działo się coś ciekawego.
Duże miasta działają jak potężne planety, które przyciągają do siebie siłą swojej grawitacji. W województwie podlaskim odnosi się to zwłaszcza do miejscowości w powiatach białostockim i sokólskim. Przykłady potwierdzają, że trudno będzie przeciwstawić się tym trendom. Co stało się ze szkołami średnimi w Tykocinie, Choroszczy, Różanymstoku, Goniądzu? Polska powiatowa staje się na naszych oczach Polską marginalną. Nasza młodzież odpływa do Białegostoku i Augustowa. Nie czuję się na siłach, by podać receptę na to, jak można temu zapobiec. Warto jednak podejmować te wysiłki.
Jarosław Budnik, dyrektor Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej: - Nie mamy takiej oferty edukacyjnej, która zabezpieczyłaby wszystkie potrzeby. Część uczniów wybiera elitarne białostockie "ogólniaki". My elitarności nie jesteśmy w stanie zapewnić. W tym zakresie mamy inne wyzwania. Aby odwrócić ten trend, musiałyby się zdarzyć wielkie rzeczy, przede wszystkim odbudowa wyżu demograficznego. Jak można to zrobić, gdy nie mammy w kraju prowadzonej sensownie polityki prorodzinnej?
Grzegorz Zalewski, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce: - Ja bym zaczął od tego, że w Sokółce trudno o dobrą pracę. Dorośli szukają jej w Białymstoku, a za nimi idą często dzieci. Białostockie szkoły są lepiej wyposażone od sokólskich. Dziś 40-kilometrowa odległość to już nie to, co kiedyś. Młodzież chce się też wyrwać z domu rodzinnego, w wieku 16 lat próbuje wypłynąć na szersze wody, często szuka przygód. Ciężko jest poszerzyć ofertę edukacyjną placówek oświatowych w powiecie sokólskim. Musimy jednak z pewnością dążyć do ich lepszego wyposażenia.
Ania, absolwentka sokólskiego gimnazjum, w nowym roku szkolnym podejmie naukę w jednym z białostockich liceów (imię i nazwisko do wiadomości redakcji): - O wyborze nowej szkoły zadecydowała na pewno szersza propozycja edukacyjna. Mogłam wybierać wśród wielu profili, uczyć się takich języków obcych, jakie tylko chcę, na przykład hiszpańskiego czy francuskiego. Jeśli chodzi o naukę są tam na pewno lepsze perspektywy. Gdy wyjadę, będę się też uczyć samodzielności. Na mojej decyzji zaważyło także podejście niektórych nauczycieli z Sokółki do uczniów. Z tego, co słyszałam, moi znajomi, którzy kończyli nasz "ogólniak" nie byli z tego zbytnio zadowoleni. A ja bazowałam na ich opinii. Poza tym u nas w liceum przyjmują wszystkich, a w części szkół białostockich poziom jest zdecydowanie wyższy. Trzeba się dobrze uczyć, aby tam się dostać.
* * *
Jak skłonić młodzież z powiatu sokólskiego do nauki w miejscowych szkołach? Czy da się to w ogóle zrobić? Zapraszamy do dyskusji i wpisywania komentarzy.
Notował: (is)