Przyszła na świat dokładnie 10 lipca 1915 roku w Ogrodnikach Halańskich. Dziś Maria Komło z Rozedranki Nowej po raz setny świętowała swoje urodziny. - Kiedyś żyło się w biedzie i było dużo pracy - powiedziała nam jubilatka.
Pani Maria miała ciężkie dzieciństwo. Wraz z rodzicami mieszkała w Podkantorówce. Matka zmarła, gdy miała dziewięć lat. Spłonął jej rodzinny dom, a ojciec ciężko zachorował. Dziewczynka trafiła na wychowanie do swojej ciotki w Białymstoku. Mieszkała tam do 18 roku życia. Nauczyła się krawiectwa. Wróciła do Podkantorówki, wyszła za mąż na kilka tygodni przed wybuchem II wojny światowej, w lipcu 1939 roku. Wraz z mężem prowadziła niewielkie gospodarstwo rolne, dorabiała szyjąc i haftując, pomagała w pracach leśnych w pobliskiej puszczy. Tak doczekała sędziwego wieku. Od kilkunastu lat mieszka razem z rodziną w Nowej Rozedrance. Doczekała się czworo dzieci, dziesięcioro wnuków i siedmioro prawnuków.
- Mama nigdy nie paliła papierosów, unikała alkoholu. Nie stosowała żadnej diety. Regularnie pije tran. Gdy miała 75 lat poleciała do syna do Chicago - powiedziała Elżbieta Szacka, córka jubilatki.
Pani Maria lubi amerykańskie cukierki, a aspiryna, jaką zażywa musi być z USA. Ma problemy ze wzrokiem. Kiedyś bardzo dużo czytała. Może właśnie dlatego dziś uwielbia słuchać audiobooki. Sama układa też wiersze, które cytuje z pamięci. Za swoje utwory otrzymała też nagrodę.
Dziś z okazji uroczystości panią Marię odwiedziła spora część rodziny. Byli też samorządowcy. Od burmistrz Sokółki Ewy Kulikowskiej dostojna jubilatka otrzymała kwiaty, list gratulacyjny i upominek. Z kolei szef sokólskiego KRUS przekazał pani Marii list wraz z informacją o podwyżce emerytury.
Był tort i wspomnienia. I tylko słowa piosenki trzeba było zmienić i zamiast "Sto lat" zaśpiewać "Dwieście lat"...
(is)
Jubileusz Marii Komło: