Wyraźnie mówiłem panu marszałkowi, że karmimy jakimś złudzeniem rolników i wprowadzimy duży bałagan, bo ludzie nie będą wiedzieli, do czego służą te komisje. Na konferencji prasowej jeden z rolników powiedział, że ta komisja ma szacować szkody. Otóż nie. Ona ma tylko zabezpieczać dowody potwierdzające zakres i rozmiar szkód - mówi Piotr Rećko, starosta sokólski, odnosząc się do wczorajszego spotkania w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku.
O sprawie pisaliśmy w tekście Starosty spór z marszałkiem z dzikami w tle [FOTO]. Rolnicy domagali się powołania niezależnych zespołów, które miałyby oceniać szkody w uprawach, wyrządzane przez dziki. Porozumienie w tej sprawie podpisał starosta białostocki, natomiast zanegował Piotr Rećko. Doszło do jego sporu z marszałkiem województwa podlaskiego Mieczysławem Baszko.
- Pan marszałek proponując wszystkim starostom zawarcie porozumienia, w którym chciał przerzucić na nich obowiązek utworzenia komisji do szacowania szkód w uprawach spowodowanych przez zwierzynę łowną, doprowadza do łamania prawa. Nie ma żadnych podstaw prawnych, żeby starostowie powoływali takie zespoły. Fakt, że tego typu porozumienia są kompletnie bezprawne potwierdził również wojewoda podlaski, który nie podpisał tego dokumentu, pomimo tego, iż był na konferencji prasowej, a został wpisany do porozumienia jako strona. Powiedział jednak bardzo wyraźnie, że jego służby prawne zabroniły mu podpisywania porozumienia. To tylko i wyłącznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że postępuję właściwie - tłumaczy Piotr Rećko. - Na konwencie starostów podjęliśmy uchwałę, w której wyraziliśmy nasze stanowisko, że tego typu zespoły nie mogą być powoływane przez samorządy powiatowe. Zaproponowaliśmy rozwiązania - żeby te komisje zostały powołane przy ośrodkach doradztwa rolniczego. Pan marszałek powiedział, że to nie jest możliwe. Absolutnie nie uprawiam polityki. Zależy mi tylko i wyłącznie na rozwiązaniu tego problemu. Dlatego zaproponowałem również, abyśmy wszyscy spotkali się u pana wojewody i zaprosili minister ochrony środowiska. Dojdzie do tego w najbliższy piątek. Prosiłem pana marszałka, aby przełożyć podpisywanie tego porozumienia. Natomiast pan marszałek, chcąc załagodzić spór z rolnikami, zmusił tak naprawdę starostę białostockiego do podpisania dokumentu. Współczuję panu Antoniemu Pełkowskiemu. Opowiadanie mi, że nie proponowałem niczego w zamian, że tylko wszystko neguję, jest chybione. Wyraźnie mówiłem panu marszałkowi, że karmimy jakimś złudzeniem rolników i wprowadzimy duży bałagan, bo ludzie nie będą wiedzieli, do czego służą te komisje. Na konferencji prasowej jeden z rolników powiedział, że ta komisja ma szacować szkody. Otóż nie. Ona ma tylko zabezpieczać dowody potwierdzające zakres i rozmiar szkód. Nie ma budżetu, nie ma podstaw prawnych, żeby powoływać te komisje. A spotkają się one z roszczeniami i niezadowoleniem rolników. Pan marszałek chciał przerzucić niezadowolenie rolników na starostów. Ludzie będą żądali pieniędzy i odszkodowań. Szanuję pana marszałka, ale też domagam się, żeby pan marszałek mnie szanował, a nie wykorzystywał swój urząd, żeby zmuszać samorządowców, aby podpisywali niezgodne z prawem porozumienia. Zadałem pytanie panu marszałkowi - dlaczego zaprasza ministrów tylko na święta ludowe, na uroczystości. A tam, gdzie jest problem, to ministrowie ci nie mają czasu... - dodaje.
- Powiedziałem staroście sokólskiemu, który wtargnął do mojego gabinetu podczas prowadzenia mediacji, że żadna polityka mnie nie interesuje. Starosta białostocki podpisał porozumienie, natomiast sokólski - zaczął wszystko negować. W taki sposób nie powinien zachowywać się urzędnik państwowy. To karygodne - powiedział nam wczoraj Mieczysław Baszko.
- Aby problem rozwiązać, w trybie pilnym powinno zostać zmienione rozporządzenie dotyczące szacowania szkód w uprawach. Powinien być dodany paragraf, w którym wyraźnie się mówi, że w przypadku, kiedy koło łowieckie uchyla się od wypłaty odszkodowania, zobowiązania przejmuje skarb państwa i jednocześnie przejmuje roszczenie wobec koła łowieckiego. Wszystko po to, by rolnicy nie musieli borykać się z postępowaniami sądowymi. Część ludzi nie zgłasza szkód, bowiem koła łowieckie skutecznie do tego zniechęcają. Docelowo wskazana byłaby zmiana całego prawa łowieckiego - tłumaczy Piotr Rećko.
(is)