Kiedy Zachodnia Europa świętowała zakończenie najokrutniejszej z wojen, na terenach Polski trwała już kolejna okupacja. Na Sokólszczyźnie była to druga okupacja sowiecka. Znów rozpoczęły się deportacje na Wschód, a więzienia zapełniły się żołnierzami konspiracji, rolnikami niepłacącymi kontyngentów i innymi, których największym przestępstwem było np. głośne wyrażenie niezadowolenia z nowej, przyniesionej na bolszewickich bagnetach władzy.
W Sokółce w budynku Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego torturowano i mordowano nie tylko mieszkańców Sokólszczyzny, ale też Kresowych Straceńców, żołnierzy Nowogródzkiego Zgrupowania AK i Wileńskich Brygad Armii Krajowej, którzy przekraczając jałtańską granicę dostali się w ręce miejscowych funkcjonariuszy PUBP. Wielu z nich wpadło w zasadzki przygotowane przez miejscowych funkcjonariuszy. Ulubioną metodą stosowaną powszechnie było przebieranie się ubeków w mundury żołnierzy Podziemia Niepodległościowego i wynajdywanie ludzi próbujących nawiązać kontakt z miejscową siatką AK.
Do dnia dzisiejszego nie odnaleziono grobów zamordowanych przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
W latach 50-tych ojciec Jerzego Rudzińskiego mieszkający w Buchwałowie, będąc myśliwym często polował z miejscowym funkcjonariuszem UB, panem Cz. Pewnego razu podczas libacji alkoholowej po zakończonym polowaniu funkcjonariusz Cz. zwierzył się panu Rudzińskiemu: - Ja to zabiłem więcej ludzi niż zwierząt.
Na poparcie swoich słów zaproponował, że wskaże mu miejsce, gdzie przywożono rozstrzelanych i zamordowanych na posterunku UB ludzi. Jak mówił, mieli ułatwione zadanie, bo ofiary wrzucano do istniejących lei po bombach i byłych okopów. Jak stwierdził: - Wystarczyło tylko przysypać ziemią.
Następnego dnia pan Rudziński ponownie udał się we wskazane miejsce i ułożył z kamieni krzyż, by oznaczyć i zapamiętać owe miejsce.
Rodzina Rudzińskich nie mieszka już w Sokółce, a po kamieniach, które wskazywały miejsce pochówku nie ma nawet śladu. Ale stoi tam krzyż, by pamięć nie zginęła.
Jerzy Rudziński przyjaźni się z Piotrem Hońko , którego ojciec Piotr Wiktor ps. „Karny" był ofiarą sokólskiego UB i którego ciała do dziś nie odnaleziono. Czy buchwałowski las kryje jego doczesne szczątki?
Stowarzyszenie Historyczne im. Bohaterów Ziemi Sokólskiej i Klub Historyczny im. kpt. Franciszka Potyrały „Oracza" w Sokółce zwraca się z apelem do mieszkańców miasta i okolic, którzy słyszeli od swoich rodziców o ułożonym z kamieni krzyżu w buchwałowskim lesie o informacje pod adresem: kluboracza@gmail. com lub telefonicznie: 604 738 388, 602 463 763 oraz 509 450 458. Może ktoś z Państwa zna inne miejsca pochówku ofiar miejscowego UB? Jesteśmy to winni pomordowanym.
Krzysztof Promiński