Tu u nas żadnej gospodarki łowieckiej nie było. Usłyszałem któregoś razu, że to my jesteśmy wektorem ASF-u. Na to odpowiedziałem, żeby nas zutylizowali - mówił dziś jeden z rolników na sesji Rady Powiatu w Sokółce. Radni przyjęli jednogłośnie stanowisko w sprawie redukcji pogłowia dzików.
- Sytuacja w związku z ASF jest dla nas bardzo trudnym zagadnieniem. Oczekujemy na realizację zapewnień, które złożył ostatnio w Białymstoku minister rolnictwa. Konieczna jest redukcja pogłowia dzików, odstrzał zastępczy przeprowadzony przez służby leśne. Wiemy, że w tej sprawie prowadzone są już rozmowy z leśnikami. Potrzebny jest także skup zastępczy trzody chlewnej. Koszt utylizacji jest 3-4-krotnie wyższy niż wykup świń - mówił Piotr Rećko, starosta sokólski. - Z inicjatywą przyjęcia stanowiska Rady Powiatu wyszła pani Bożena Jelska-Jaroś, od początku zaangażowana w sprawę - dodał.
- 23 lutego Sejmik Województwa Podlaskiego ma głosować uchwałę w sprawie redukcji pogłowia dzików. Jest prośba o lobbowanie w tej sprawie. Koła łowieckie nie są w stanie pokryć szkód powodowanych przez dziki. Przez 240 dni w roku obowiązywał zresztą zakaz odstrzału tych zwierząt, a w naszym województwie zrealizowano tylko 58 procent zakładanego planu. Wektorem tej choroby jest dzik, a nie człowiek. Trzeba jeszcze pamiętać, że w naszym powiecie nie ma ani jednego podmiotu, który by prowadził skup trzody chlewnej. A i tak niektórzy z rolników mają po 200 tys. zł zaległości za sprzedany żywiec. Oddają, no bo co mają zrobić? Jesteśmy po prostu ugotowani - stwierdziła radna Bożena Jelska-Jaroś. - Specjaliści są zdania, że sytuację można byłoby opanować, gdyby na kilometr kwadratowy przypadało średnio pół dzika. Obrona małych gospodarstw nic nie daje. Są rodziny, które staną w kolejce po pomoc społeczną. Wybijane są zdrowe świnie. Przyjmijmy to stanowisko po to, by poprzeć nasz Sejmik - apelowała.
- Tu u nas żadnej gospodarki łowieckiej nie było. Usłyszałem któregoś razu, że to my jesteśmy wektorem ASF-u. Na to odpowiedziałem, żeby nas zutylizowali. Dlaczego nie mówi się, że pierwsze dziki chore na afrykański pomór znalezione w Polsce miały połamane kości? - pytał rolnik Romuald Baranowski.
- Wirus u nas utrzymuje się już endemicznie. Dziki uodparniają się i przenoszą dalej ASF. Jedne zwierzęta zarażają już następne - dodała Bożena Jelska-Jaroś.
- Powiat sokólski jest znany z dwóch rzeczy. Tą dobrą jest koń sokólski, a tą złą - dzik, który przenosi ASF. My, rolnicy, na tym problemie polegniemy. Trzeba odstąpić od wybijania stad zdrowych świń. Zagrożone są nasze gospodarstwa. problem jest ogromny, a rozwiązaniem może być tylko redukcja nadmiernego pogłowia dzika - powiedział Leszek Januszkiewicz, rolnik z gminy Kuźnica.
- Rok temu premier Donald Tusk obiecał mi, że żadna zdrowa świnia nie zostanie zutylizowana. Premiera Tuska dziś w Polsce nie ma - mówiła Bożena Jelska-Jaroś.
Głos zabrał też Andrzej Horczak z Malawicz Górnych, któremu wybito stado dziewięciu zdrowych świń, po stwierdzeniu zakażenia w pobliskich Puciłkach (patrz materiał wideo poniżej).
- Z problemem zostaniemy my sami. Za parę tygodni będziemy bankrutami - powiedział Piotra Sawastynowicz, rolnik ze Stocka.
Radni jednogłośnie przyjęli stanowisko w sprawie redukcji pogłowia dzików. Czytamy w nim m.in.: "Łatwiej i taniej jest przeznaczyć środki budżetowe na zwalczanie przyczyny ASF, czyli dzika, który jest wektorem zakażenia, niż na skutki tej choroby w stadach świń. (...) Na obecną chwilę na terenie powiatu sokólskiego rolnicy mają poważne trudności ze sprzedażą trzody chlewnej. Jeżeli dochodzi nawet do jakichkolwiek transakcji, to ceny są bardzo zaniżone, a okresy płatności przekraczają sześć miesięcy bez żadnej gwarancji wypłaty należności".
Rada postulowała także wypłatę odszkodowań i korzyści utraconych przez rolników.
Sejmik zajmie się sprawą odstrzału dzików 23 lutego. Pieniądze na ten cel mają pochodzić ze skarbu państwa.
(is)
O tragicznej sytuacji rolników na sesji Rady Powiatu:
Na sesji Rady Powiatu: