Uważam, że jeżeli już ktoś pełni tak ważną funkcję jak burmistrz, to jego praca nie powinna polegać na siedzeniu za biurkiem, a na załatwianiu spraw, lobbowaniu, by jak najwięcej środków pozyskać dla gminy, na spotykaniu się z mieszkańcami, na ściąganiu inwestorów - mówi Ewa Kulikowska, nowa burmistrz Sokółki.
Jak czuła się pani w momencie, gdy stało się jasne, że wygrała pani wybory?
- W niedzielę wieczorem bardzo się ucieszyłam. Teraz jednak nie ma czasu na zbytnie tego rozpamiętywanie, trzeba pracować na rzecz naszej społeczności.
Czy czarny PR podczas kampanii bardzo pani przeszkadzał?
- Śmiałam się z tego. Mnie takie rzeczy naprawdę nie obchodzą. Mnie interesuje to, co mogę zrobić dla Sokółki.
Jak odnoszą się do pani mieszkańcy Sokółki widząc nową burmistrz miasta?
- Spotykam się tylko z objawami sympatii.
Co najpilniejszego jest do zrobienia w gminie? Czy rzeczywiście Karcze są najbardziej palącą sprawą - jak uważa wielu mieszkańców?
- Karcze to będzie dla mnie priorytet. Oczywiście dojdą do tego także żwirownie i uporządkowanie spraw w Urzędzie Miejskim. Tak naprawdę wszystko stanie się jasne, gdy dokonam przeglądu całej dokumentacji z tym związanej. Nie chciałabym podejmować pochopnych decyzji, bez przemyślenia.
Czy nie ma mowy o tym, by ktoś w urzędzie został zwolniony, oprócz osób, o których pani wspominała, a więc zastępców burmistrza i sekretarza?
- Podchodzę do tego racjonalnie. Muszę sprawdzić jak funkcjonuje urząd, czy rzeczywiście praca jest w nim prawidłowo rozłożona. Dla mnie liczy się fachowość. Nie interesuje mnie przynależność partyjna czy wyznawana religia. Burmistrz jest przecież później oceniany za całokształt, także za pracę osób zatrudnionych w Urzędzie Miejskim. Zależałoby mi na przywróceniu właściwej roli kierownikom działów, żeby nie dochodziło do takiej sytuacji, że są jakieś niedopatrzenia, które później muszą formalizować burmistrz i jego zastępcy. Takich rzeczy nie powinno być.
Jeden zastępca burmistrza, czy dwóch?
- Skłaniam się ku jednemu. Nie wiem jednak jaka jest rzeczywiście potrzeba.
Czy jest jeszcze za wcześnie, by mówić o decyzjach kadrowych?
- Bardzo za wcześnie. Nie zostałam jeszcze przecież zaprzysiężona. Dopiero, kiedy obejmę funkcję burmistrza, będę mogła na spokojnie podejmować decyzje, i to nie w pierwszych dniach.
Czy będzie pani dojeżdżać do pracy z Białegostoku?
- Znam wiele osób na bardzo wysokich stanowiskach - wójtów, burmistrzów, marszałków, dyrektorów - którzy dojeżdżają do miejsca swojego zatrudnienia. Dla mnie to nie stanowi problemu. Mam dom rodzinny w Sokółce.
Dla mnie najważniejsze jest to, jak będę pracować dla mieszkańców, a nie fakt, że będę siedzieć w urzędzie od 7 do 15. Uważam, że jeżeli już ktoś pełni tak ważną funkcję jak burmistrz, to jego praca nie powinna polegać na siedzeniu za biurkiem, a na załatwianiu spraw, lobbowaniu, by jak najwięcej środków pozyskać dla gminy, na spotykaniu się z mieszkańcami, na ściąganiu inwestorów. Burmistrz od tego ma zastępcę i swoich pracowników, aby to właśnie oni czuwali nad właściwą pracą urzędu.
Jak pani burmistrz ma zamiar komunikować się z mieszkańcami?
- Na pewno poprzez spotkania. Ważne jest jednak, aby one coś wnosiły, aby rodziły dyskusję. Jeżeli chodzi o bieżące sprawy urzędu, to nie będę nimi zawracała głowy mieszkańcom. Natomiast jeśli chodzi o bardzo ważne inwestycje, czy sprawy kluczowe dla miasta, to na pewno będę prowadziła konsultacje.
W trakcie kampanii sporo mówiło się o sokólskiej podstrefie Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej...
- Mam już w tej sprawie umówione spotkanie z szefem SSSE Robertem Żylińskim. Chcielibyśmy, aby wzięli w nim udział także sokólscy przedsiębiorcy oraz - jeżeli będzie taka potrzeba - mieszkańcy.
Czym jest Sokółka dla nowej pani burmistrz?
- Moim dzieciństwem, całym moim sercem. Mam nadzieję, że także moją przyszłością.
Jak pani burmistrz wyobraża sobie Sokółkę za cztery lata?
- Mam nadzieję, że uda się tu stworzyć podstrefę, że powstaną nowe zakłady pracy i rozwiną się obecnie funkcjonujące firmy. Chciałabym, aby udało się wybudować wiadukt na ulicy Kryńskiej i południową obwodnicę miasta. Moim marzeniem byłoby także rozwinięcie infrastruktury związanej z ruchem pielgrzymkowym w Sokółce. To byłby dochód dla wszystkich mieszkańców.
Mam nadzieję, że sprostam wymaganiom. Burmistrz jest przecież od tego, żeby nie tylko reprezentować miasto i gminę na zewnątrz, ale przede wszystkim o to, by dbać o mieszkańców swojej Małej Ojczyzny.
Dziękuję za rozmowę.
Notował: Piotr Biziuk