"I co stanie się z tymi stworzeniami po przejściu wykaszarki? Zostaną zmielone na miazgę i nie zostanie po nich nawet najmniejszy ślad. Praca takiego urządzenia powoduje ogromne szkody w ekosystemie" - pisze nasz Czytelnik. "Nie możemy się zgodzić ze stwierdzeniem, że roboty polegające na wykoszeniu porostów roślinnych na skarpach i w dnie niszczą środowisko naturalne" - odpowiadają pracownicy Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku.
Otrzymaliśmy list od Czytelnika z Sidry, zaniepokojonego pracami prowadzonymi w korycie rzeki, między Siderką a Butrymowcami.
"26 października pojechałem do Siderki i jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem koparkę pracującą w korycie rzeki. Podszedłem zobaczyć, co się dzieje i okazało się, że to nie jest koparka, tylko wykaszarka. Jest ogromna, waży kilka lub może kilkanaście ton, porusza się na gąsienicach, a wewnątrz kabiny znajduje się operator. Ramieniem o długości kilkunastu metrów, podczepionym do pojazdu, zakończonym obracającymi się z dużą prędkością łańcuchami niszczy metr o metrze koryto rzeki. Moim zdaniem to jest absurdalne i nie wiem, komu potrzebne jest takie działanie. O tej porze roku roślinność wodna jest obumarła, ulega rozpadowi. Zostały tylko suche trzciny, które nikomu nie przeszkadzają. Woda płynie swobodnie, czystym korytem, rzeka ta nie wylewa i nie wyrządza nikomu żadnych szkód. Wykaszarka wykonuje zaś pracę, którą już wykonała natura.
Praca wykaszarki polega na przesuwaniu ramienia z żelaznymi obracającymi się łańcuchami wzdłuż brzegu rzeki. Łańcuchy te zabijają wszystko, co żyje. Większość żab, ropuch jesienią podąża do rzeki, żeby tam przezimować w mule do wiosny. Raki, ryby i inne rzeczne zwierzątka o tej porze roku nie są ruchliwe - trzymają się strefy przybrzeżnej, gdyż to ich dom. I co stanie się z nimi po przejściu wykaszarki? Zostaną zmielone na miazgę i nie zostanie po nich nawet najmniejszy ślad. Praca takiego urządzenia powoduje ogromne szkody w ekosystemie. Przecież każdy wie, że na metrze rzeki zimuje kilka żab i innych zwierząt, a wykaszarka pokonuje dziennie może dwa, trzy tysiące metrów. Ile więc zwierząt zabije? Proszę wyliczyć.
Smutne jest to, że urzędnicy w imieniu prawa wydali taką decyzję, ich przełożeni to zatwierdzili, pobrali pieniążki za dobrze wykonaną pracę. Gdzie my jesteśmy? To nie Wenezuela, Korea Północna, czy Iran, to kraj w centrum Europy, członek Unii Europejskiej, z którego wywodzą się tacy ludzie jak Kopernik, Skłodowska-Curie, czy Jan Paweł II. Jak żyję 50 lat, takiej niekompetencji nie widziałem.
W imieniu prawa zabija się nasze wspólne dobro, niszczy życie setek tysięcy niewinnych zwierząt, naszych sprzymierzeńców, którzy nie potrafią się bronić, a później urzędnicy dokonują wielkich rzeczy - tworzą parki narodowe, aby chronić zwierzęta, które wybito kilka kilometrów dalej. Zakłada się czerwone księgi dla zagrożonych gatunków. Mało tego, że niszczy się przyrodę, to jeszcze temu, kto dokonuje zniszczeń płaci się słono z naszych wspólnych pieniążków. Ciekawe, ile kosztuje godzina pracy takiego urządzenia? (...)
Widzę to tak: Żeby wyrwać pieniążki z państwowej kasy, wymyślono, że trzeba wykaszać brzegi rzek w październiku, kiedy roślinności już nie ma. Zawsze to łatwiej i wykaszarka mniej spali. I ludzi mniej nad rzeką, nikogo to w oczy nie kole. Wszystko to zalegalizowano, tworząc tony dokumentów. I pieniążki popłynęły strumieniem większym niż rzeka Sidra" - pisze nasz Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do urzędników.
"Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku 12 października 2012 roku ogłosił przetarg na wykonanie konserwacji bieżącej m.in. rzeki Sidra polegającej na wykoszeniu porostów roślinnych ze skarp i dna cieku (...) oraz usunięcia przetamowań z wykoszonej roślinności oraz powstałych zatorów. W wyniku przetargu wykonawcą został Wnukowski Tadeusz - Usługi Transportowe i Handel, z którym w dniu 22 października została podpisana umowa. Koszty wykonania robót stanowią tajemnicę handlową.
Nie możemy się zgodzić ze stwierdzeniem, że roboty polegające na wykoszeniu porostów roślinnych na skarpach i w dnie niszczą środowisko naturalne, a w szczególności płazy, mięczaki i ryby. Przy wykonywaniu tych prac nie występuje ingerencja w środowisko fauny" - informuje w piśmie nadesłanym do redakcji Ryszard Kruszewski, kierownik Oddziału Terenowego WZMiUW w Białymstoku.
Gdy udaliśmy się nad Sidrę, kilka dni temu, urządzenie akurat nie pracowało.
(is)