Świnie w promieniu 10 kilometrów od sztuk padłych na afrykański pomór (ASF) zostaną zutylizowane, a produkcja trzody chlewnej wygaszona. - Zagrożenie jest bardzo duże. Żarty się skończyły - mówi Bożena Jelska-Jaroś, prezes Podlaskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej w Białymstoku, właścicielka gospodarstwa we Franckowej Budzie w gminie Janów.
Przypomnijmy, w minioną środę poinformowano o pierwszym przypadku ASF w Polsce. Zakażone sztuki trzody chlewnej padły w gospodarstwie w gminie Gródek. O sprawie informowaliśmy w tekście Ministerstwo potwierdza: świnie chorowały na afrykański pomór.
- W tej chwili w promieniu trzech kilometrów wszystkie świnie będą w dniu dzisiejszym zdjęte i zutylizowane, natomiast w promieniu 10 kilometrów będziemy to zdejmowali w kolejnych dniach. Chcemy po prostu tę strefę zrobić strefą wolną od świń - powiedział dziś Marek Sawicki, minister rolnictwa. - Przewidujemy także rekompensaty za zaniechanie produkcji w okresie trzyletnim, więc rolnicy nie stracą. Oczywiście nie będą produkowali świń, będą musieli się przestawić ewentualnie na produkcję innych zwierząt. To są małe gospodarstwa, wiec trudno, żeby utrzymywały się tylko z produkcji roślinnej - zaznaczył Sawicki (cytat za Polską Agencją Prasową).
O tym, że wystąpienie ASF wśród świń będzie oznaczać wygaszenie produkcji mówił w lutym br. Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii. - Najważniejsze w tej chwili jest to, by wirus nie przedostał się do gospodarstw. Wtedy restrykcje trwałyby trzy lata. Brak byłby możliwości prowadzenia hodowli. Trzeba więc bardzo uważać - stwierdził podczas spotkania z rolnikami w Sokółce.
Teraz ten czarny scenariusz zaczyna się ziszczać.
- Apeluję, żeby rolnicy bardzo poważnie potraktowali ten temat. Ludzie chodzą do lasu, nie przebierają się, w tych samych butach wschodzą później do chlewików - mówi Bożena Jelska-Jaroś. - Gospodarz z gminy Gródek przeniósł wirusa albo z paszą, czyli koniczyną zebraną z pola, albo na butach. Tymczasem nie nie można dawać pasz zielonych do skarmienia, bowiem wirus ASF przenosi się przez przez wydzieliny, przez kał i mocz dzików. Inna sprawa to fakt, że budynki inwentarskie są często pootwierane na oścież. Na rolnikach ciąży teraz wielka odpowiedzialność. Komuś mogą zabić jedną świnię, ale dla właścicieli chlewni to byłby wielki dramat. Siedzimy tu jak na bombie - dodaje.
Ważne jest także, aby nie używać jako podściółki dla świń słomy świeżo zebranej z pola.
Już od poniedziałku ma się rozpocząć odstrzał 3 tysięcy sztuk dzików z tzw. strefy występowania ASF, która obejmuje cały powiat sokólski z wyjątkiem gmin Suchowola i Korycin. Rolnicy podkreślają jednak, że liczba ta nie jest wystarczająca.
(is)