Łupem złodziei padło w ubiegłym roku 7,6 tys. samochodów – to o 1,1 tys. mniej niż w 2021 r. Spadła liczba kradzieży w dużych aglomeracjach, ale nieco więcej było ich w regionach uchodzących dotąd za bezpieczne - wynika z danych KGP, które publikuje dziś „Rzeczpospolita".
Gazeta wskazuje, że najwięcej aut skradziono w Warszawie – 2630 (ale i tu nastąpił 10-proc. spadek), a zaraz potem w woj. dolnośląskim (884), pomorskim (692), śląskim (627) i wielkopolskim (528).
„Rz" podkreśla, że w każdym z tych regionów nastąpiła poprawa. Za to nieco częściej złodzieje zasadzali się na auta na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie czy Podlasiu. „Samochody – także nowe – kradzione są głównie na części, znikają w kilka godzin po wprowadzeniu do dziupli" - wyjaśnia dziennik.
Zwraca również uwagę, że złodziejskie gangi trzymają się upodobań. W Warszawie i okolicach „polują" na auta japońskie, głównie toyoty. W reszcie kraju na auta niemieckie i coraz częściej - koreańskie.
Gazeta zaznacza, że marki samochodów, którymi najczęściej interesują się złodzieje, to: Toyota, Audi, BMW, Hyundai, Volkswagen, Mercedes i Renault.
Dane publikowane przez gazetę pochodzą z informacji KGP.
(PAP)