Od 1 lipca Polacy mogą jeździć na Białoruś bez wiz. Polskie MSZ przestrzega jednak przed wyprawami na wschód. Tymczasem dziennikarze Wirtualnej Polski wybrali się do Bobrownik, gdzie działa jedyne czynne przejście graniczne z Białorusią. Okazało się, że można tam kupić benzynę po 6,50 zł za litr.
Wystarczy ważny paszport, ubezpieczenie zdrowotne i zielona karta. Reżim Łukaszenki zezwolił na wjazd obywateli Polski na Białoruś bez wiz. Dlaczego?
- Niech Polacy przyjadą i zobaczą wszystko sami. Zobaczą, że Białoruś jest krajem w centrum Europy, który zapewnia bezpieczeństwo swoim obywatelom, oferuje produkty wysokiej jakości, doskonałą turystykę – powiedział na antenie reżimowej telewizji BiełTA białoruski politolog Vadim Borovik. Dodał, że gości z zachodu mogą skusić m.in. „niskie ceny produktów wysokiej jakości”.
Dziennikarze Wirtualnej Polski wybrali się do Bobrownik. Okazało się, że bez problemu można tam kupić paliwo z Białorusi. Za wschodnią granicą litr benzyny 95 kosztuje 4,50 zł. Po polskiej stronie granicy można ją dostać po 6 zł.
- Ile pan potrzebuje? 50 litrów? A to nie. Ja mogę sprzedać 400. Nu, dawaj zbiornik i podjedź wieczorem. My tu będziemy - oznajmił dziennikarzowi WP jeden z kierowców ciężarówki.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przestrzegło jednak podróżnych przed wyjazdem na Białoruś. „W razie drastycznego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa, zamknięcia granic czy innych nieprzewidzianych sytuacji, ewakuacja może okazać się znacznie utrudniona lub nawet niemożliwa” – czytamy na stronie resortu.
Wizyty takie mogą też być wykorzystane przez Białorusinów w celach propagandowych - by pokazać, że rzekoma bieda w Polsce zmusza ludzi do szukania tańszych towarów na wschodzie.
CZYTAJ TEŻ: Łukaszenka: Nie wpuszczają ludzi na Białoruś. Dlaczego? Bo jadą do nas i kupują sól
Tymczasem Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy poinformował, że władze Białorusi przekazały tamtejszej straży granicznej, by nie walczyła z przemytem na granicach z Ukrainą, Polską i Litwą. Reżim Łukaszenki liczy na zmniejszenie deficytu budżetowego pobudzając przemyt - w pierwszej kolejności wyrobów tytoniowych - podaje portal gazeta.pl.
opr. (pb)