Kilkadziesiąt osób wzięło udział w zorganizowanej dziś w centrum Białegostoku akcji solidarności z aresztowanymi na Białorusi działaczami polskiej mniejszości w tym kraju - Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem. Mija pół roku, odkąd znaleźli się w areszcie.
„Siedzą, bo są Polakami", „Wolność dla Andżeliki Borys", „Wolność dla Andrzeja Poczobuta" - pod takimi hasłami zebrali się uczestnicy manifestacji, która miała miejsce w centrum miasta, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki. Wzięli w niej udział m.in. działacze Związku Polaków na Białorusi przebywający w Polsce, również przedstawiciele białoruskiej diaspory w Białymstoku.
Było widać biało-czerwone, polskie flagi, również biało-czerwono-białe flagi Białorusi. Zabrzmiały „Mury" Jacka Kaczmarskiego.
Działaczka Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Maria Ciszkowska przypominała, że Borys i Poczobut od pół roku są aresztowani pod zarzutem „rehabilitacji nazizmu", za co grozi nawet do 12 lat więzienia. - Za co oni siedzą w więzieniu? Za to, że lubili Polskę, że dbali o język polski na Białorusi, za to, że kochali swoją mowę ojczystą, dbali o tradycje, o święta. To za to oni są w więzieniu - podkreślała.
Ciszkowska, która przez dwa miesiące była w białoruskim więzieniu, została uwolniona, ale musiała opuścić Białoruś. - Z własnego doświadczenia wiem, jakie tam są warunki, jak jest tam niełatwo, tak naprawdę niektóre rzeczy musisz wytrzymać. Wiemy, że oni trzymają się bardzo mocno, ale nie zgadzamy się z tym, że są niesprawiedliwie oskarżeni, że zarzucono im podżeganie do nienawiści między narodami - podkreślała.
- Nie możemy milczeć i pogodzić się z tym. Apeluję do wszystkich Polaków i Białorusinów (...) Niech wszyscy będą zaangażowani we wspólne nasze sprawy - mówiła Ciszkowska. Podkreślała, że Andżelika Borys i Andrzej Poczobut „siedzą, za nas Polaków, za Białorusinów, za wolność na Białorusi".
Podkreślała, że Związek Polaków na Białorusi jest organizacją apolityczną i nie stanowi żadnego zagrożenia dla władz tego kraju.
Inna działaczka ZBP Irena Biernacka też apelowała o solidarność Polaków i Białorusinów. - Niestety, mamy bardzo trudny czas dla naszej ojczystej ziemi. Jak dla Białorusinów, tak i dla Polaków, to nasza historia, tych Kresów, tej ziemi (...) Musimy być razem, nie musimy stać po dwóch stronach - mówiła.
Akcję solidarności z aresztowanymi wsparła Wspólnota Polska. Prezes jej podlaskiego oddziału Anna Kietlińska powiedziała PAP, że stowarzyszenie nadal chce pełnić rolę łącznika mniejszości polskiej na Białorusi z Polską. - Jesteśmy zainteresowani przede wszystkim tym, żeby utrzymać na Białorusi naukę języka polskiego - dodała. Przypomniała też, że w Białymstoku powstało Centrum Pomocy Polakom z Białorusi i Białorusinom uciekającym przed reżimem.
W trakcie manifestacji powiedziała, że ZPB znalazł „swoją przystań" w Białymstoku (w siedzibie Wspólnoty Polskiej przy ul. Kilińskiego 13). - Tam są, prowadzą działalność, starają się, żeby idea Związku Polaków na Białorusi nie zaginęła (...). Póki organizujemy te akcje solidarności, to wspieramy Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta w tym, że to, co robili przez 30 lat, miało sens - dodała Kietlińska.
Podkreślała, że działacze ZPB, którzy wyjechali do Polski mają wyrzuty sumienia, że zostawili tam swoich rodaków. - Tłumaczymy im, że nie można mieć wyrzutów sumienia. To, że spotykamy się, to że w różnych miejscach Polski oni są i działają, to jest ich ogromne bohaterstwo - powiedziała.
(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk