Podlasie to ziemia przesycona magią. Tu nadal można zobaczyć chałupy kryte strzechą, błękitne lub żółte kopuły cerkiewek, przydrożne drewniane pochylone krzyże.
Często obok siebie stoją i te katolickie i te prawosławne, jak przykład prawdziwego ekumenizmu.
Prawdziwym magicznym zakątkiem są tereny wokół Białowieży. Tu wciąż ludzie głęboką wiarę w Boga łączą z wiarą w nadprzyrodzone moce. Kultywują cerkiewną liturgię i obrzędy, ale równocześnie pielęgnują zabobony. Kiedy nadchodzi burza, w oknach pojawiają się palące świece, biją cerkiewne dzwony.
Staropanieństwu zapobiega się wieszając w rogach izby okruchy chleba poświęconego w cerkwi i zawiniętego w szmatkę.
Reumatyzm leczy się laniem wosku, a na wszystkie choroby pomaga woda ze świętego źródła - "kryniczki" - znajdującego się w samym sercu Puszczy Białowieskiej.
To tutaj, na tych terenach, do dziś zachowała się instytucja szeptuchy. Są to stare kobiety zajmujące się szeptaniem, czyli odczynianiem uroków i leczeniem. Dawniej często się mówiło również o tychże uroków rzucaniu. Ale obecnie chyba już się to nie zdarza, albo może ludzie o tym nie mówią.
Generalnie szeptucha leczy, i to leczy bardzo skutecznie. Wiara w jej siłę jest bardzo rozpowszechniona. Jedni nazywają umiejętności szeptuch zabobonami i magią, ale dla wielu nadal są ratunkiem w sprawach beznadziejnych.
Najbardziej znane są szeptuchy z Orli i Rutek. Twierdzą, że swoją moc zawdzięczają Bogu, są tylko przekaźnikami uzdrawiającej energii z nieba. Jeśli ktoś chce być uleczony, musi się na tę energię otworzyć i uwierzyć.
Szeptucha przed rozpoczęciem właściwego rytuału oczyszcza pacjenta ze złych energii i szuka przyczyny dolegliwości. Niezmiennie okazują się nimi stres, nerwy, przepracowanie, czyli życie niezgodne z rytmem przyrody. A jeśli zadziałały czyjeś złe myśli, słowa, uroki, szeptucha też to odkryje.
Sam rytuał "szeptania" przebiega różnie, w zależności od choroby, ale też i od umiejętności i mocy samej szeptuchy. Popularne bardzo jest okadzanie dymem ze specjalnych ziół. Często stosowane jest też pocieranie kostek u nóg, aż pacjent poczuje mrowienie i ciepło. Później przychodzi czas na zataczanie rękami chorego dużych kręgów - w ten sposób strząsa się złą energię. Zabiegom tym cały czas towarzyszą szeptane po białorusku modlitwy. Szeptuchy dają też często do domu chlebek, który trzeba żuć, modląc się uważnie.
Niespokojne niemowlęta, które płaczą bez powodu, szeptuchy przekładają przez spódnicę lub kładą główką na progu domu przed drzwiami i robią nad nimi znak krzyża, a następnie tez spódnicą wymiatają złe moce.
Na problemy z zajściem w ciążę najlepszy jest ponoć kolorowa wstążka, którą kobieta dotyka Pisma Świętego podczas czytania Ewangelii i przewiązuje się nią później w pasie.
Wszystko to pewnie śmieszy i dziwi - w XXI wieku ktoś w to jeszcze wierzy? Ale coś w tym jest. Szeptuchy to osoby głęboko wierzące, nie bogacą się na tym co robią. Wciąż mają klientów i zeszyty zapisane podziękowaniami od uzdrowionych.
Jeśli wiedzą, że nie pomogą, mówią otwarcie – musisz iść do lekarza, ja ci nie pomogę. Zawsze podkreślają jak ważna jest moc modlitwy i wiary.
Kościół i cerkiew udają, że nie wiedzą o ich istnieniu. Oficjalnie nie mogą tego tolerować, ale jak wieść gminna niesie, nie raz do drzwi babci z Orli zapukał batiuszka albo ksiądz.
Szeptuchy nie szkodzą , a jeśli komuś pomogły to chwała im za to. I niech sobie będą jak najdłużej bo są niesamowitym elementem folkloru podlaskiego
Hen, daleko za bagnami,
tam, gdzie cisza włada głucha,
w puszczy z prastarymi pniami
sędziwa żyje Szeptucha.
Do niej, gdy zła wybije godzina
z dziecięciem na ręku bieży
strachem pobladła rodzina:
Szeptucha urok odczynia.
Kładzie dłoń suchą na główce małej,
dziwną bułeczkę do rączki wkłada,
matce trzy małe ciastka daje
i tak Szeptucha powiada:
Pójdziecie wszyscy o północy,
z pełnią księżyca na dróg rozstaje,
pod wschodnią trzy zakopcie ciastka,
czwartym niech się dziecię naje.
Gdy pójdą - zapalą świece
Szeptucha klęka na swych zdrewniałych kolanach.
Modli się we łzach przed starą ikona,
modli i płacze bez przerw do rana.
W borze znów cisza nastaje głucha,
matuś nad dzieckiem się upłakała,
zdjęła zeń urok stara Szeptucha,
zdrowie u Boga mu wyjednała.
Czytelniczka
Od redakcji: O wielu zwyczajach praktykowanych na Sokólszczyźnie, jak chociażby o przeciąganiu płaczącego dziecka przez spódnicę pisze Józef Rybiński w "Słońcu na miedzy". Jeżeli słyszeliście o nich, napiszcie o tym - czekamy pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Do tematu wrócimy.