Z redakcją skontaktował się Czytelnik, który poskarżył się na smród w jego miejscowości. Wszystko przez poferment wylewany na pola przez jednego z rolników w gminie Kuźnica.
Poferment to pozostałość po produkcji biogazu z różnych surowców lub odpadów organicznych. Przeważnie są to: biomasa roślinna (kiszonka kukurydzy, zbóż), odpady z przemysłu rolno-spożywczego oraz nawozy naturalne (gnojowica, pomiot, obornik). Są one dobrym nawozem, jednak ich zapach nie należy do najprzyjemniejszych.
Czytelnik poinformował, że przez kilka dni przykra woń wyczuwalna była w jego wsi. Jedynym sposobem, by nie czuć smrodu było przebywanie w domu przy zamkniętych wszystkich oknach.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z wójtem Kuźnicy, Pawłem Mikłaszem.
- To są sprawy rolników, sprawy prywatne. My jako Urząd Gminy nic do tego nie mamy, zajmuje się tym Inspekcja Ochrona Środowiska. Nie mamy wpływu na ten zapach. Jesteśmy świadomi, że jest sporo chlewni i unosi się fetor, jednym to przeszkadza, a innym nie. Ci, którzy mieszkają na wsi, muszą się z tym ryzykiem godzić – mówi Paweł Mikłasz.
W 2018 roku skrócono okres, w jakim dozwolone jest stosowanie płynnych oraz stałych nawozów. Obecnie od 1 marca do 20 października można stosować poferment płynny, zaś stały – od 1 marca do 31 października.
- Ani w polskim, ani w unijnym prawodawstwie nie ma przepisu dotyczącego odoru ani uciążliwości odorowej. Terminy ustawowe nie zabraniają w tym okresie wylewania ani nawozów naturalnych, ani pofermentu, gnojowicy, obornika. My jako Inspekcja Ochrona Środowiska możemy zareagować tylko wtedy, kiedy jest łamane prawo w zakresie stosowania tego typu polepszaczy, nawozów - w przypadku, kiedy stosowane byłyby one w pobliżu ujęć wody, rzek, na stromych polach. Kiedy jest to stosowane w terminach, to nie mamy możliwości zareagować. Rozumiem, że jest uciążliwość odorowa, ale nie ma przepisów ograniczających stosowanie nawozów przy temperaturach plus 30 lub 25 stopni. Nie mamy podstaw do tego, aby reagować, chyba, że jest to stosowane w taki sposób, że zagraża środowisku – tłumaczy naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ w Białymstoku, Marcin Dziedzic.
(or)