W związku z tym, że zbliża się kolejna rocznica bitwy pod Kraśnianami, proponuję wędrówkę szlakiem oddziału sierż. Władysława Janczewskiego "Lalusia" - pisze nasz Czytelnik Krzysztof.
Historię oddziału sierżanta Janczewskiego opisywaliśmy kilka miesięcy temu w tekście Polegli śmiercią bohaterską w drodze do Ojczyzny [FOTO]. Nasz Czytelnik odtworzył szlak żołnierzy AK.
"Nasz rajd rozpoczynamy w miejscu przekroczenia granicy w Klimówce, przy głazie upamiętniającym to wydarzenie (poniżej zdjęcia 1 i 2). Należy pamiętać, że po wkroczeniu Sowietów na ziemie II Rzeczypospolitej i zakończeniu epopei akowskiej na Ziemi Wileńskiej i Nowogródzkiej rozpoczął się dramat. I pytanie "Co dalej?" Część żołnierzy powróciła do rodzinnych domów, część po zdobyciu dokumentów wyrusza transportami repatriacyjnymi do Polski.
Najbardziej zagrożeni i poszukiwani przez NKWD granicę przechodzą z bronią w ręku. Taki los był udziałem żołnierzy wchodzących w skład oddziału "Lalusia". Oddział wyruszył z Puszczy Rudnickiej. Granicę jałtańska przekroczył w nocy z 25/26 lipca 1945 r pomiędzy wsiami Klimówka-Nomiki. Według relacji miejscowych, zauważono wcześnie rano w Klimówce cztery samochody sowieckiego wojska (około stu żołnierzy), które po wyładowaniu przeszło granicę. Czy miało to związek z odziałem "Lalusia"? - nie ustalono. Pewne jest natomiast, że za polskim oddziałem podążał szwadron kawalerii sowieckiej z psami.
Ruszamy spod głazu i zostawiając Bilminy po prawej stronie jedziemy szosą w kierunku Malawicz. Na wysokości wsi Poniatowicze skręcamy z drogi asfaltowej w prawo i drogą szutrową docieramy do Poniatowicz (fot. 3). To tutaj oddział spotkał rolnika Romualda Grygołowicza i po upewnieniu się, że droga jest wolna od Sowietów zdecydował się na pierwszy odpoczynek w pobliskiej kolonii Puciłki, nieopodal rzeki Łosośny, u pani Zofii Puciłowskiej. My jadąc rowerem docieramy do skrzyżowania w Poniatowiczach. Na prawo jest kierunkowskaz do wsi Tołłoczki Wielkie, a my skręcamy w lewo, pod górkę. Po dotarciu na jej szczyt rozpościera się przed nami piękny krajobraz Ziemi Sokólskiej. Zjeżdżamy w dół w stronę Puciłek. Już po chwili dostrzegamy zabudowania kolonii po lewej stronie (fot. 4).
Po godzinnym odpoczynku oddział został zlokalizowany przez konną sowiecką straż graniczną z psami. Następuje obustronna wymiana ognia. Po stronie sowieckiej są zabici i ranni. Oddział "Lalusia" wycofuje się przez pole z żytem, a wówczas dostaje się pod ogień broni maszynowej ze szkoły w Malawiczach Górnych. Okazało się, że w budynku szkoły NKWD umieściło stanowisko ckm (fot. 5).
Przejście przez Łosośnę (fot. 6) na jej lewy brzeg w kierunku Orłowicz ocaliło oddział przed pogonią straży i przed ostrzałem ze szkoły. Z Puciłek oddział podążył na zachód. Minął Orłowicze, przeszedł tory i szosę do Grodna i dalej przez kolonię Karcze dotarł do pierwszych kolonii wsi Kraśniany. Tu w bezpośrednim sąsiedztwie gospodarstw sióstr Marianny i Stanisławy Czaplejewicz i Wacława Bałdowskiego (dzisiaj zostały tylko fundamenty gospodarstw) zdecydowano się na drugi odpoczynek.
My natomiast szosą docieramy do Sokółki i aby uniknąć głównej drogi, wjeżdżamy w ulice Żwirki i Wigury. Polnymi drogami docieramy do przedmieść Kraśnian, a stąd do miejsca potyczki (fot. 7 i 8). Nasz rajd kończymy w Sokółce przy mogile kpt. Franciszka Potyrały (fot. 9), gdzie po ekshumacji znaleźli swoje miejsce "Kresowi Straceńcy".
Życząc pogody zapraszam do wędrówki" - pisze nasz Czytelnik.
opr. (is)
Szlakiem oddziału sierżanta Janczewskiego. Zdjęcia przesłane przez Czytelnika Krzysztofa: