Jedno z opowiadań z książki "Srebrny jeździec" Sokrata Janowicza stanowiło wręcz instrukcję, jak trzeba postępować, gdy się wpadnie w łapy bezpieki: żadnych rozmów, żadnych podpisów, żadnych zeznań, nie próbować ich przechytrzyć. Jak się wpadnie do dziury z gównem, to się z nią nie negocjuje - mówił Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej". - Ja tu widzę długi marsz - stwierdził odnosząc się do relacji Polski z Białorusią.
Wczoraj - w ramach XIV Trialogu Białoruskiego - w Krynkach odbyły się panele dyskusyjne dotyczące literatury, kultury i polityki w kontekście twórczości Sokrata Janowicza. Mieliśmy okazję przysłuchiwać się trzeciej części, w której uczestniczyli Adam Michnik, Leszek Moczulski, lider Konfederacji Polski Niepodległej oraz Wincuk Wiaczorka, białoruski działacz społeczny i polityczny. Dyskusję prowadził Mirosław Czech, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i radia Tok FM.
- Sokrat Janowicz bronił przede wszystkim języka, dlatego, że był pisarzem. Doczekał tego, że Białoruś to nie była długa śmierć, a długie życie. Kim jest Sokrat Janowicz? Jest zagubionym człowiekiem, który nie może wytyczyć drogi na przyszłość. Język, którego broni to cecha wysoka, to narzędzie poezji. Jednak ten sam walor, który tworzy wysoką kulturę, może być też podłą cechą, która służy tropieniu ludzi - stwierdził Leszek Moczulski.
- Do Sokrata Janowicza najbardziej pasowało chyba określenie duchowy lider... Ajatollah - zażartował Wincuk Wiaczorka. - Jego pesymizm był aktywizujący - dodał. A odnosząc się do aktualnej sytuacji na Białorusi, stwierdził: - Mówiąc po białorusku na ulicy w Mińsku jest się narażonym na zatrzymanie przez milicję.
Adam Michnik stwierdził, że dwie najważniejsze książki Sokrata Janowicza to "Białoruś, Białoruś" i "Srebrny jeździec".
- Tę drugą książkę wygrzebałem w bibliotece więziennej w Gdańsku i wtedy właśnie ją przeczytałem. Wtedy też właśnie wróciło Powstanie Styczniowe. Zrodziło się pytanie, czy jest sens podejmowania walki z potężną carską Rosją? Jedno z opowiadań stanowi wręcz instrukcję, jak należy się zachowywać, gdy się wpadnie w łapy bezpieki: żadnych rozmów, żadnych podpisów, żadnych zeznań. To jest trochę tak, jakby się wpadło w dziurę z gównem. Z dziurą z gównem się nie negocjuje, nie przekonuje się, że ono jest nieszlachetne. Po prostu robi się swoje - stwierdził redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".
Odnosząc się do aktualnej sytuacji na Białorusi, powiedział: - Spróbujmy być partnerem. My, we własnym dobrze pojętym interesie powinniśmy wspierać, co jest tam demokratyczne i europejskie. Polityka wspierania opozycji białoruskiej jest co do zasady rozsądna. Łukaszenka zaś to dla mnie karykatura Wałęsy, którego nie znosiłem szczerze. Wtedy. Ja tu widzę długi marsz.
(is)
Panel dyskusyjny o polityce. Zdjęcia:
Trialog Białoruski w Krynkach. Wideo: